Rodzinne rozterki i trudności fotografa
Popołudniowe błękitne niebo z pięknymi śnieżnobiałymi chmurami często zapowiada ciekawy spektakl podczas zachodu słońca. Nie jest już tak gorąco jak w ciągu dnia, więc to doskonały czas, aby wybrać się z rodziną na wieczorny spacer na pobliskie wzniesienie, z którego rozpościera się ciekawy widok na malowniczą zatoczkę w malutkiej wiosce Metajna, położonej na końcu wyspy Pag.
Postanowione – idziemy na spacer, aby obserwować potencjalnie ładny zachód słońca. Nadia zabiera ze sobą butelkę wody, coś do zjedzenia, mama okulary przeciwsłoneczne, a tata plecak ze sprzętem foto oraz statyw, co nie bardzo podoba się dziewczynom, bo to miał być zwyczajny spacer. Jednak zapowiada się interesujący zachód słońca, więc tak na wszelki wypadek zabrałem ze sobą aparat.
Podchodzimy stromą ścieżką na szczyt wzniesienia, na którym znajduje się stary cmentarz. Miejscami droga jest bardzo stroma, lecz zdobywając kolejne metry widok robi się coraz ładniejszy. Z góry możemy obserwować malutką zatoczkę z niewielką zabudową, otoczoną górami pozbawionymi jakiejkolwiek roślinności w górnych partiach. Zatoka w Metajnie (wyspa Pag) szczelnie otoczona jest lądem, więc woda jest równa niczym stół, praktycznie brak zafalowania, gdzie przycumowanych jest kilka małych łodzi, używanych przez rybaków do porannych połowów.
Dzień chyli się ku końcowi, robi się przyjemne światło, więc czas na zrobienie kilku zdjęć. Rozstawiam statyw, przykręcam aparat, ustawiam kadr, mierzę światło, dobieram filtry i naświetlam. Jedno, drugie, trzecie ujęcie. Troszkę w prawo, później kilka kroków w lewo i kolejne kadry. Nadia i mama w tym czasie bawią się kamieniami i patykiem na drodze. Układają z nich wieżę, rysują patykiem obrazki w spalonej od słońca piaszczystej drodze. Podziwiają otaczającą nas rzeczywistość.
Kilka kadrów później dziewczyny zaczynają się nudzić. Nadia chce ze mną robić zdjęcia. Naciska spust migawki lub wężyka spustowego. Czasami przez przypadek poruszy statyw, więc naświetlenie trzeba powtórzyć. Kolejne kilka kadrów później robi się chłodniej, zaczyna wiać wiatr, lecz przede wszystkim dziewczyny są już znudzone, chcą wracać i to ze mną, a ja niestety jeszcze nie mogę. Jeszcze nie teraz – dopiero zaczęło się robić naprawdę przyjemne światło. Słońce zaszło za horyzontem i delikatnie oświetla pięknymi kolorami chmury. Niebo zaczyna zabarwiać się na mój ulubiony ciemnoniebieski kolor. „Blue hour” zaczyna się na całego.
Pojawia się dylemat: wracać z nimi wiedząc, że utracę możliwość zrobienia pięknych zdjęć tego wieczoru – może więcej Matka Natura nie będzie już tak łaskawa, czy zaryzykować niezadowolenie moich dziewczyn, cichy wieczór i pozostać w plenerze? Moje nie najgorsze umiejętności negocjacyjne nie pozwoliły mi dojść do porozumienia. Jak tu dyskutować z 4 letnim dzieckiem o zostaniu jeszcze, chociaż pół godziny na ścieżce, gdzie wieje, jest ciemno i prawie nic nie widać?
Niestety, pomimo, że dziewczyny zawsze są nadzwyczaj wyrozumiałe i ze stoickim spokojem znoszą moje najróżniejsze hobby to tym razem odwróciły się na pięcie i z fochem poszły ścieżką w dół, do wioski, do pokoju. Pewnie powinienem wrócić razem z nimi, lecz moja egoistyczna chęć zarobienia zdjęć wygrała. Po godzinie pełnej przyjemnego światła, budowania kadrów, zmian miejsc, obserwacji chmur i łódek w zatoce Metajny wróciłem do dziewczyn, które czekały na mnie. Pomimo, że myślałem, że będzie „cichy” wieczór to i z chęcią zobaczyły na wyświetlaczu aparatu efekt wieczornego spaceru, zdjęcia zachodu na wyspie Pag. Kolejne dni już się nie oszukiwaliśmy i najpierw poszliśmy na spacer bez statywu, a później poszedłem sam na zdjęcia zachodu słońca. Życie jest pełne kompromisów :)
Mam nadzieję, że również Wam poniższe zdjęcia zarejestrowanych zachodów słońca, spodobają się.