Golden Rock Pagoda, czyli Złota Skała Mount Kyaiktiyo
Jest jeszcze ciemno. Wczesna, poranna pobudka, szybkie śniadanie i idziemy do centrum wioski skąd wyruszają ciężarówki w stronę Golden Rock Pagoda. Jakież było nasze zdziwienie, ile osób ma zamiar wybrać się, aby zobaczyć Złotą Skałę i to wcale nie zachodni turyści, a rdzenni Birmańczycy.
Jest dopiero 6 rano, a pierwsza ciężarówka wypakowana po brzegi ruszyła bez nas. Są to całkiem dobrej jakości samochody, lecz teraz już wiem co według birmańskiej nomenklatury znaczy „zapakować do pełna„, bo tylko w takim stanie odjeżdża ciężarówka. Na naczepie położone są co 50 cm deski, na których siedzą ludzie. Sądzę, że tak na oko, minimum 50 osób i jak już ci się wydaję, że to koniec to pomagier drivera znajduje jeszcze miejsca na kolejne kilka osób.
Znalazły się miejsca dla nas na jednej z tylnich ławek. Nie ma żadnych uchwytów, których można by się przytrzymać, lecz jest tak ciasno, że nie ma takiej potrzeby. Wszyscy kołyszą się to w jedną, to w drugą stronę, zależy jak ułoży się zakręt.
Przewodnik wspominał, że jedzie się ok. 40 minut pod górę, lecz nie napisał ani słowa, że są to bardzo, ale to bardzo strome podjazdy. Jestem pełen podziwu dla ciężarówek, które bez najmniejszego problemu pokonują bardzo strome podjazdy.
Dojechaliśmy do miejsca, gdzie wszystkie pickupy się zatrzymywały i stąd zaczyna się podejście betonową ścieżką ok. 45 minut. Można także wynająć sobie nosze i czterech Birmańczyków zaniesie cię na sam szczyt, z czego niektórzy ochoczo korzystają.
Po drodze jak to bywa w turystycznych miejscach co jakiś czas sklepiki z jedzeniem, napojami oraz z pamiątkami różnego kalibru: od koralików, rysunków, figurek po zwykłe apteki oferujące najróżniejsze jaszczurki, chrabąszcze, i inne obrzydlistwa w najróżniejszej postaci. Wszystko po to, aby wyleczyć jakiekolwiek dolegliwości.
Doszliśmy na samą górę i naszym oczom ukazała się pięknie lśniąca w słońcu Golden Rock Pagoda, czyli jedno z bardziej świętych miejsc w całej Birmie. Nie wiem czy mieliśmy pecha, czy szczęście, lecz trafiliśmy na okres, w którym to „Złota Skała” jest obstawiona rusztowaniem z bambusa i cała jej powierzchnia jest oczyszczana. Dzięki temu mogliśmy podglądać mnichów podczas prac poprawiających wizualnie to święte miejsce.
Z miejscem tym wiąże się ciekawa opowieść. Na szczycie złotego kamienia (Golden Rock) znajduje się 7,3 metrowej wysokości mała stupa. Legenda mówi, że kamień jest doskonale wyważony, ponieważ w środku stupy umieszczony został bardzo precyzyjnie włos Buddy. Król Tissa w XI wieku otrzymał relikwię od pustelnika, który nosił włos wpleciony we własny pukiel.. Darczyńca poinstruował króla, aby znalazł głaz, który będzie przypominał jego twarz, a sam włos powinien umieścić w stupie wybudowanej na jego szczycie. Król posiadał nadprzyrodzone moce, ponieważ urodził się jako dziecko zawgyi (utalentowany alchemik) oraz naga (księżniczka, pół wąż pół smok). Znalazł pasujący kamień na dnie morza i w „cudowny” sposób został przetransportowany na pokładzie łodzi na dzisiejsze miejsce, czyli górę Mount Kyaiktiyo. Po tym wydarzeniu łódź „przemieniła się” w czarny głaz, który można zobaczyć kilkadziesiąt metrów od Złotej Skały.
Słowo Kyaiktiyo to złożenie trzech słów: „kyaik” znaczy pagoda, „yo” oznacza dźwigać głowę pustelnika, a słowo „ithi” z języka pali oznacza pustelnika.
Wszędzie mnóstwo ludzi, całych rodzin, które spędzają tutaj dzień. Kobietom nie wolno podejść pod sam kamień, ze względów religijnych. Wszyscy modlą się, medytują, rozmawiają półgłosem – dookoła cisza i spokój.
W okolicach Golden Rock Pagoda, na szczycie znajduje się kilka dosyć drogich hoteli, w których turyści mogą przenocować, lecz taka przyjemność to wydatek kilkudziesięciu dolarów, a podobno warunki wcale nie są adekwatne do ceny. Widać, że chętnych nie brakuje, a od czasu do czasu mijają nas kolejni tragarze, którzy w koszach znoszą bagaże turystów, którzy będę zniesieni na dół, na parking.
Siedzimy sobie na środku placu oglądając otoczenie, medytujących ludzi. Mamy wrażenie, że od pewnego czasu jesteśmy obserwowani. Co jakiś czas ktoś na nas ukradkiem spogląda i szybko odwraca wzrok. Po dłuższym czasie przyglądania się nam, jedna z dziewczynek, namówiona przez mamę i tatę nabiera odwagi, aby podejść do nas. Pokazuje nam swój stary aparat, który widać po obudowie, że wiele przeszedł i na migi próbuje zapytać, czy może zrobić sobie z nami zdjęcie. Jesteśmy trochę tym zaskoczeni, lecz oczywiście zgadzamy się. Okazało się, że największą atrakcją jest Aga. Jak się później dowiedzieliśmy to magia blond włosów i jej błękitnych oczu powoduje zachwyt u birmańskiej płci pięknej.
Oczywiście czuje się usprawiedliwiony i wyciągam swój aparat, pokazuję też na migi, że chciałbym zrobić jej zdjęcie. Pięknie uśmiecha się i pozuje do obiektywu. Po chwili pokazuję jej owoc naciśnięcia spustu na wyświetlaczu aparatu. Jej uśmiech staje się jeszcze większy. Ciągnie mnie delikatnie za rękaw i prowadzi do rodziców, aby pokazać im zdjęcie, jakie właśnie wykonałem. Utrwalam kolejne kadry, kolejne portrety jej rodziny. Coraz więcej chętnych, aby zaistnieć przed moim obiektywem. Niesamowita sytuacja.
Mieliśmy już iść, lecz usłyszeliśmy bicie w dzwon i wszyscy zaczęli się schodzić jak najbliżej „Złotego Kamienia”, a prace restauratorskie zostały zaprzestane – nastąpiła pora uroczystej modlitwy. Część mnichów weszło po bambusowym rusztowaniu na szczyt kamienia, tuż pod stupę i tam odmawiali swoje modlitwy…
Golden Rock Pagoda – Informacje praktyczne
Nocleg znaleźliśmy w Kinpun w guesthousie Pann Myo Thu. Wynajęliśmy ładny pokoik z łazienką za 7$ wraz ze śniadaniem. Tutaj to taki standard, że zawsze w cenie wliczone jest standardowo proste śniadanie: tosty, dżem, jajko, herbata, kawa, owoce.
Koszt miejsca na pace ciężarówki, która zawiezie nas do miejsca startu betonowej ścieżki to wydatek 1500K/os.
Po dotarciu na szczyt trzeba kupić bilet wstępu (5$/os + 2$ za aparat). Niestety pieniądze idą do wojska, lecz tego wstępu nie da się obejść w żaden sposób, no chyba, że komuś wystarczy oglądanie Golden Rock Pagoda z odległości kilkuset metrów. Jeżeli schowa się aparat to później nikt nie sprawdza czy masz wykupiony bilet na robienie zdjęć. Koniecznie trzeba pamiętać o zdjęciu butów, ponieważ w każdej buddyjskiej świątyni chodzi się na boso.
PS. Wyjazd do Birmy odbył się w dniach 5-30.11.2009. Zachęcam do zapoznania się z planem i mapą podróży.