Zachód słońca nad morzem

Słoneczny dzień chyli się ku końcowi. Przedsezonowa plaża opustoszała z ostatnich turystów. Dookoła, jak okiem sięgnąć, nie ma nikogo. Mamy środek tygodnia, a turyści nie zdążyli jeszcze przyjechać. W oddali słychać ciszę i spokój. Czy zachód słońca nad morzem nadal ma tą magię w sobie?zachód słońca nad morzem Przyszedł czas na obowiązkowy punkt programu nad polskim morzem – majestatyczny, wielobarwny, skromny zachód słońca. Właśnie teraz Matka Natura zaczyna swoje przedstawienie. Mam wrażenie, że jestem jedynym widzem, zatem pokaz robi się ekskluzywny. Tutaj wszystko dzieje się bardzo powoli w przeciwieństwie do zachodów słońca oglądanych gdzieś daleko w Azji.zachód słońca nad morzemOgromna, ciężka i bardzo gorąca kula słońca, po całym dniu przechadzania się po nieboskłonie ma zamiar schłodzić się w zimnych wodach Bałtyku. Czyni to bardzo nieśmiało, niczym dziewica, powolutku dotyka swoimi długimi promieniami powierzchnię wody.zachód słońca nad morzem

– „Brrr, jak zimno” i szybko nieznacznie cofa się. Jednak po chwili podejmuje kolejną próbę, tym razem śmielej.zachód słońca nad morzemZdjęła swój czerwono-pomarańczowy strój i zawiesiła na śnieżnobiałych chmurach, dzięki czemu niebo rozświetliło się wielobarwnymi odcieniami tworząc piękną scenerię. Teraz już bez zbędnego ubrania może zanurzyć się w bezkresnych głębinach morza. Sam Neptun wyszedł jej na spotkanie i zaprosił na wieczornego drinka.zachód słońca nad morzemDookoła delikatny szum fal kołysze, aby magiczne spotkanie było utrzymane w romantycznym nastroju. Cienie powoli wydłużają się, drobne kamyczki przestają błyszczeć w ostatnich promieniach chowającego się za horyzontem słońca. Piasek może już teraz wytchnąć od całodziennej spiekoty i skwaru. Robi się delikatnie wilgotny, przez co coraz łatwiej przykleja się do kroczących po nim stóp. Jest ostry, trochę szorstki, trochę taki jak polskie morze. To nie biały, miałki piaseczek znany z egzotycznych plaż, lecz ma swój niepowtarzalny klimat.zachód słońca nad morzemSłońce całkowicie zatraciło się w gościnie u Króla Mórz. Doskonały z niego kompan i dlatego  postanowiło zostać u niego na całą noc. Co z tego wyniknie? Czy zamieszka w głębinach na zawsze pozbawiając nas wspaniałych walorów estetycznych wschodów i zachodów słońca? Miejmy nadzieję, że jutro wczesnym porankiem powróci do nas. Dobranoc.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *