Sperlonga i Ferentillo, czyli sylwestrowe wspinanie we Włoszech

Wszyscy zebraliśmy się 27 grudnia rano we Wrocławiu. Tymek, którego tylko trochę znałem – właściciel samochodu; Glasser, którego znałem trochę dłużej, podobne zainteresowania także muzyczne; Marek „Murek” Pobran, którego widziałem pierwszy raz w życiu, lecz reszta, mówiła, że to niezły wspinacz; Artur, którego znałem całkiem dobrze, razem się trochę wspinaliśmy, czyli cała ekipa która wyrusza do rejonu wspinaczkowego Sperlonga (Włochy), aby spędzić tam miło Sylwestra 2003/2004. Prawda, że niezły pomysł?

Zapakowaliśmy starego Renault 19 w sprzęt wspinaczkowy, jedzenie i inne niezbędne gadżety, aby wytrzymać ponad 10 dni w obcym kraju. Tymek i Artur byli już tam rok wcześniej, Marek był tam kilka razy, a ja z Glasserem byliśmy nowi i tylko nam opowiadali jak tam jest super, że wspinanie będzie ciężkie. Jak się zdecydowałem, że chcę tam pojechać to głównym aspektem, który rozważałem to czy aby nie jest za trudno jak dla mnie. Chłopaki są trochę bardziej doświadczeni i mówili, że wspinanie tam jest na granicy ich możliwości, czyli dla mnie to powyżej. Postanowiłem, że nawet jak będzie za trudno to zobaczę nowy kawałem świata wspinaczkowego i pomęczę się na tamtejszych drogach.

sperlonga Grotta Del Aeronauta
Sperlonga. Grotta Del Aeronauta.

Wyjechaliśmy mając wizję spędzenia 24 godzin w samochodzie w drodze, w kierunku Rzymu. W Polsce było strasznie zimno. Droga mijała dosyć szybko, lecz uciążliwie, bo nie było wystarczająco dużo miejsca w bagażniku i trochę rzeczy mieliśmy między sobą na kolanach w samochodzie – także jedynym wygodnie siedzącym gościem w samochodzie był kierowca. Czasami to było zbawienie, móc zmienić kierowcę, wtedy mogłem siedzieć wygodnie za kółkiem i słuchać muzyki, którą sam wybierałem. Takie ustaliliśmy zasady.

Sperlonga

Sperlonga przywitała nas słońcem. Postanowiliśmy nie czekać i szybko rozbić namioty na plaży, obok naszych znajomych, króciutki posiłek i od razu w skały. Rejon ten umożliwia wspinanie w grocie Grotta Del Aeronauta (bardzo trudne, wytrzymałościowe łojenie w dachu lub dużym przewieszeniu) oraz na plaży – łatwe drogi, akurat na rozgrzewkę. Najpierw jednak poszedłem zobaczyć tą rewelacyjną Grotta Del Aeronauta, o której tyle słyszałem. Rzeczywiście jest ogromna, z wielkim dachem i cała przewieszona. Szybko poszliśmy na plażę powspinać się na tamtejszych skałkach. Morze nie było ciepłe i wiało dosyć mocno, tak, że odczuwało się zimno podczas wspinania. Zrobiliśmy dwie drogi i zaszło słońce. Zjedliśmy kolacyjkę i poszliśmy spać żądni, aby noc szybko minęła i aby można było jak najszybciej wspinać się.

sperlonga Grotta Del Aeronauta
Sperlonga. Grotta Del Aeronauta.

Rano, mimo, że jestem śpiochem wstałem szybko. Zresztą wszyscy wstali bardzo szybko, aby można było się już wspinać. Pierwszą drogę na rozgrzewkę zrobiliśmy najłatwiejszą w grocie o trudności 6a. Tak właściwie to troszeczkę więcej, czyli coś koło 6b to był mój max. Kolejna droga już trudniejsza, na granicy moich możliwości też jakoś poszła. W tym dniu zrobiliśmy wszystkie najłatwiejsze drogi w grocie i tak nastał wieczór i pora spać. Niestety cały czas padało. Nam to nie przeszkadzało, bo byliśmy cały czas osłonięci przez ogromne dachy groty, ale wszyscy ludzie schodzili się tam, aby schronić się przed deszczem i momentami robiło się tłoczno. Towarzystwo ogólnonarodowe: Włosi, Hiszpanie, Anglicy i oczywiście w przeważającej większości Polacy. Czułem moc jak jeszcze nigdy w życiu. Z myślą, że jutro będziemy łoili jeszcze trudniejsze drogi poszedłem spać. Noce i wieczory bywały bardzo zimne, wręcz czasami spadała temperatura poniżej zera.

sperlonga Grotta Del Aeronauta
Sperlonga. Grotta Del Aeronauta. Wspina się Marek „Murek” Pobran – Zatopek 8c.

Nie będę zanudzał kolejnymi opisami, jakie zrobiłem drogi każdego dnia. Napiszę, że wspinaliśmy się systemem 3:1, czyli 3 dni wspinu, i 1 dzień restu. Dzień restu wypadał akurat w Sylwestra. Postanowiliśmy pojechać do Rzymu. Zwiedziliśmy sobie powolutku wszystkie najważniejsze elementy tego miasta. Zaczęliśmy od Koloseum, starożytnej agory, placu Aleksandra i wszystkie pozostałe standardy. Nigdzie się nie śpiesząc doszliśmy do placu Świętego Piotra i tu nas zaskoczył fakt, że nie można wejść, bo wielka kolejka do kaplicy zastawiała cały plac. Nie wiedzieliśmy, czemu tak jest, lecz poszliśmy do początku, aby się zorientować, co się dzieje. Stoimy na początku i nagle strażnicy otwierają bramkę i ludzie zaczynają iść w stronę wejścia do bazyliki, więc postanowiliśmy, że biegniemy z nimi. Przeszliśmy przez detektor metali i naszego kolegi, który miał nóż do chleba i butelkę szampana, nie wpuścili. Dostaliśmy się do środka i próbowałem się zorientować, co tu się ma dziać, że wszyscy tak ochoczo pędzili. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć w języku dla nas zrozumiałym, lecz wreszcie spotkaliśmy jakąś dziewczynę mówiącą po angielsku i ona nam wytłumaczyła, że tu ma być msza noworoczna prowadzona przez papieża i że zaczyna się ona około 22:00, a my byliśmy tam, o 18:00, więc postanowiliśmy, ze zrezygnujemy z tej atrakcji, mimo, że mieliśmy rewelacyjne miejsca. Po odwiedzeniu kolejnych standardów jak Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, uliczki wypełnionej butikami uznanych projektantów mody, powróciliśmy na plażę.

sperlonga Grotta Del Aeronauta
Sperlonga. Grotta Del Aeronauta.

Samego Sylwestra spędziliśmy w naszej grocie i koło 1:30 poszliśmy spać, gdyż wiedzieliśmy, że właściwie tylko my będziemy w stanie się wspinać następnego dnia, bo reszta ostro rozkręcała imprezę.

Wspinaliśmy się w Grotta Del Aeronauta jeszcze dwa dni, robiąc wszystko, co każdy mógł na swoim poziomie i pojechaliśmy do naszych znajomych do kolejnego rejonu wspinaczkowego – Ferentillo, mała mieścina jakieś 100 kilometrów od Rzymu w druga stronę.

Ferentillo

Przyjechaliśmy wieczorem i rozbiliśmy się na dziko pod skałami. Na drugi dzień zobaczyliśmy, jakie to rewelacyjne miejsce. Wspinania mnóstwo dla każdego, dla profesjonalisty i amatora. To, co nam się najbardziej spodobało to słoneczny dzień, , także mogliśmy nasze wychłodzone ciała dogrzać na maxa. Noc spędziliśmy koło naszych znajomych, którzy rozbili się na szczycie wąwozu, wśród ruin starego miasteczka, a dokładnie kościoła. Jest to iście magiczne miejsce. Wszystko zrobione z kamienia, drogi, budynki, w rewelacyjnym stanie, mimo, że nie są to zabytki dla komercyjnych turystów. Udało mi się wejść do jednego z kościołów i stare freski, butelki, i ołtarz oraz kilka obrazów zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Niestety po dwóch dniach w tym „boskim” miejscu musieliśmy wracać do zimnej Polski.

ferentillo
Ferentillo. Sector Gabbio.

Poniżej lista moich przejść tego wyjazdu:

Sperlonga

  • Grotta Del Aeronauta Jo, Manifesto RP 6b+
  • Grotta Del Aeronauta Nu Porcu RP 6b
  • Grotta Del Aeronauta Super Daytona OS 6b
  • Grotta Del Aeronauta Lombra Dello Scorpione OS 6a+
  • Grotta Del Aeronauta Aliguid RP 6c
  • Grotta Del Aeronauta Fortuna Audaces Juvat RP 6b
  • Grotta Del Aeronauta Abbaida Ba..nu Pudi RP 6b
  • Grotta Del Aeronauta Black Sky RP 6b

Ferentillo

  • Sektor II Balcone Nonano OS 6a+
  • Sektor II Balcone Slavo OS 6b
  • Sektor II Balcone Abbi Dubbi OS 6a+
  • Sektor Gabio Donne In Amore OS 6a+
  • Sektor Gabio Hei Sei OS 6b+
  • Sektor Gabio Bombardamenntos OS 5c+
  • Sektor Gabio Tex Mex I OS 5b

I tak zakończyła się moja podróż wspinaczkowa do Włoch. Co mi po niej zostało? Mobilizacja i zacięcie do polepszania swojej formy, aby móc wrócić i robić trudniejsze drogi, a także pomysł na nowy wyjazd, ale o tym później.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *