Marek Wałkuski. Ameryka po kawałku – recenzja książki
Za co lubimy Amerykę i Amerykanów? Co nas w nich denerwuje lub kompletnie jest dla nas niezrozumiałe? Dlaczego z jednej strony są tak strasznie śmieszni, z dystansem do siebie, bez zahamowań, a z drugiej kompletnie odmienni i dziwni? Jak to jest, że śmiejemy się z ich kiepskiej wiedzy ogólnej, bo nie wiedzą, gdzie leży Polska, albo, że „Hungary” to kraj, a w ich kraju powstaje najwięcej wynalazków, rejestruje się najwięcej patentów, a całość sprzedaje się w setkach tysięcy, milionów egzemplarzy? Zaglądnijmy na karty nowej książki Marka Wałkuskiego „Ameryka po kawałku”.
Autora znam z wcześniejszej pozycji „Wałkowanie Ameryki”, która bardzo trafiła w moje gusta i żałowałem, że powstała dopiero po mojej podróży do USA. „Ameryka po kawałku” to jakby kontynuacja obserwacji kraju, w którym Marek Wałkuski mieszka od ponad 12 lat. O tym, co mu się podoba, co mu ułatwia „spędzanie codzienności”, o tym w jak inny sposób jest zorganizowany świat i odmienna mentalność ludzi za wielką wodą.
Lektura książki jest osadzona w rzeczywistości, w której Ameryka to kraina „mlekiem i miodem płynąca”. Jak sam autor wskazuje, wiele złego już napisano o tym wielkim kraju, więc on nie będzie o tym wspominał, a skupi się tylko na pozytywnych aspektach życia w Ameryce. O tym, co spotyka go podczas codziennych czynności i różnicach w stosunku do tego, czego doświadcza Polak mieszkający w Polsce.
Dlaczego tak wielu ludzi prenumeruje gazety? Dlaczego tak bardzo popularne są wyprzedaże garażowe i ozdabianie domostw na święta? Co jest wyjątkowego w obchodzeniu święta Halloween? Jak odmienne jest świętowanie rocznicy wywalczenia niepodległości 4 lipca? Na te i wiele innych pytań Wałkuski odpowiada w prostych słowach, często z delikatnym rysem historycznym lub danymi statystycznymi. Oczywiście niektóre części są ciekawsze od innych, niektóre są trochę banalne, a przy innych ziewa się, jednak całokształt bardzo pozytywny. Wszystko podzielone na krótkie rozdziały, które wyczerpują temat bez doktoryzowania się. Po amerykańsku – krótko, zwięźle i na temat.
Czytając „Amerykę po kawałku” miałem narastające poczucie smutku, że tam w Ameryce niektóre rzeczy są w tak banalny sposób poukładane, dzięki czemu tamtejsze procedury po prostu działają, a u nas dużo rzeczy zbytnio komplikuje się. Można się śmiać, że Amerykanie muszą mieć wszystko prosto zorganizowane, lecz czy to źle, jeśli funkcjonuje prawidłowo?
„Ameryka po kawałku” pięknie tłumaczy i wyjaśnia wiele elementów z amerykańskiego podwórka, które możemy obserwować w filmach rodem z Hollywood lub doniesieniach prasowych. Czyta się z ogromną przyjemnością i jeżeli komuś przypadła do gustu „Wałkowanie Ameryki”, to tą pozycją czytelnik też nie powinien być zawiedziony. Teraz nie pozostaje nic innego jak kupić bilet, spakować plecak i polecieć za wodę, aby wszystko to zobaczyć na własne oczy.
Koniecznie przeczytaj pozostałe recenzje książek podróżniczych.