Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu
Pod koniec listopada na większości portali internetowych można znaleźć artykuły pod hasłem „Najładniejsze jarmarki bożonarodzeniowe w Europie”, które całkowicie omijają te odbywające się w Polsce. Postanowiłem pokazać, że w Polsce, a dokładniej we Wrocławiu, mamy także jarmark bożonarodzeniowy, który podoba się, zachwyca i do którego powraca się wielokrotnie.
Z daleka widać niezliczoną ilość bajecznie kolorowych świateł. Pięknie przystrojona i błyszcząca choinka, sznury światełek zwisające praktycznie z każdej lampy, pozawieszane noworoczne gwiazdy i śnieżynki. Wszystko świeci, błyszczy, iluminuje. Nie wiem czy tylko ja tak mam, lecz tego rodzaju oświetlenie zawsze wprawia mnie w świąteczny nastrój.
Delikatny mróz czuć przy każdym zaczerpnięciu powietrza, para powoli wydostaje się z ust przy każdym wypowiedzianym słowie. Palce same chowają się w rękawy lub szukają po kieszeniach rękawiczek. Niby zimy nie widać, a jednak już ją powoli czuć.
Wchodzimy w jedną z głównych alejek jarmarku bożonarodzeniowego. Z daleka widać jak kowal wygrzebuje z prowizorycznego pieca kawał żelaza, które za chwilę będzie obrabiał. Trochę uderzeń młotkiem, wiele pryskających dookoła iskier i już za moment kolejna podkowa gotowa. To nie dla konia, to nie te czasy – teraz to ozdoba, którą każdy może nabyć i powiesić w domu.
W powietrzu unosi się przyjemna mieszanka zapachów różnorodnego jedzenia. Co jakiś czas znad grilla unosi się chmura dymu, a pieczony karczek pięknie skwierczy. Obok podają wielką pajdę chleba ze swojskim smalcem, z porządnymi skwarkami i ogórkiem kiszonym. Kawałek dalej całe stoisko z kolorowymi lizakami – dokładnie takimi samymi, jakie pamiętam z czasów dzieciństwa.
Nie sposób zapomnieć o jednym z najważniejszych elementów tego miejsca. Czegoś, co stanowi cel wielu gości jarmarku bożonarodzeniowego we Wrocławiu. Gorący, korzenny grzaniec, z którego alkohol pięknie paruje i unosi się w powietrzu. Nie sposób być na wrocławskim rynku i nie spróbować tego trunku.
Pomiędzy stoiskami z jedzeniem są liczne budki z rękodziełem. Piękne bombki na choinkę, ręcznie robione aniołki, drewniane zabawki dla dzieci itd. Bardzo cieszy, że w tym roku nie ma chińszczyzny, nie ma brzydkiego plastiku i kiczu. Wszystko bardzo ładnie pasuje do siebie.
Na koniec zostawiliśmy sobie część bajkową jarmarku bożonarodzeniowego. Możemy poobserwować dzieci w każdym wieku przyklejone do witryn, w których odgrywane są bajki: Jaś i Małgosia, Królowa śniegu, Szewczyk dratewka i inne. Wszystko się rusza, a lektor spokojnym tonem odczytuje bajkowe historie. Zaraz obok jest mini lunapark, który również stanowi nie lada atrakcję dla dzieci. Dlaczego ktoś zezwolił na to, aby w tak przyjemnie wytworzoną atmosferę świąt, ktoś psuł ten nastrój muzyką z lunaparku?
Jedno jest pewne – jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu na pewno ma niesamowity klimat. Nawet duże tłumy ludzi nie przeszkadzają. Ma to swój klimacik. Każdy chce pooglądać, coś przekąsić, zrobić kilka zdjęć, selfie i pójść na jeszcze jednego grzańca. Jedyne, czego brakuje do pełni szczęścia to prawdziwej oznaki zimy, czyli pięknego, białego śniegu.
PS. Starałem się jak mogłem, lecz nie udało mi się ograniczyć, standardowo u mnie, do 20 zdjęć. Mam nadzieję, że jakoś to wytrzymacie :)