Polowanie na ryby z kuszą na Pamilacan
Grupka kilku chłopaków przemierza plażę. Uśmiechnięci od ucha do ucha rozmawiają ze sobą ciesząc się z czegoś. W jednej ręce trzymają dziwne drewniane koło z dwoma sznurkami, maskę i fajkę, a w drugiej długi, metalowy pręt zakończony ostrzem. Na drugim końcu pręta znajduje się kawałek gumy i drewna – to ręcznej roboty kusza. Rozpoznałem ich z daleka – wcześniej poznałem ich na plaży. Siedzieli na brzegu koło wyciągniętej łódki i raczyli się winem palmowym oraz palili ręcznie skręcane papierosy.
– Gdzie się wybieracie? – zapytałem zaczepnie.
– Idziemy na polowanie na ryby – łamanym angielskim odpowiedział jeden z nich.
– A gdzie?
– Tam koło ruin twierdzy.
– Mogę iść z Wami popatrzeć?
– Pewnie.
Od teraz miałem już swojego opiekuna. Był bardzo zainteresowany moją osobą. Chciał się dowiedzieć skąd jestem, co tu robię i takie standardowe pytania lokalnych mieszkańców. Co jakiś czas tłumaczył pozostałym, a wszyscy z aprobatą kiwali głowami. Od teraz czuł się ważniejszy od kumpli.
Zatrzymaliśmy się na plaży koło ruin. „Nie boisz się?” – padło pytanie od mojego opiekuna. Troszkę się zdziwiłem, bo czego mam się bać. Pływać umiem, maskę mam, będę trzymał się z daleka i obserwował jak przebiega polowanie na ryby. Kusze nie strzelają przecież aż tak daleko. „Nie, nie ma czego” – odpowiedziałem i założyłem maskę na twarz, choć w tyle głowy pojawiła się dziwna konsternacja – o co mogło mu chodzić? Może faktycznie to jest niebezpieczne?
Wchodzimy do wody. Kamienie, rośliny i całe mnóstwo jeżowców. Nikt z nich nie patrzy po czym stąpa bosymi stopami. Pewnie nie raz już wyciągali kolce jeżowców ze stóp. Położyłem się od razu na wodzie, aby nie musieć chodzić i uważać na te ostre kolce. Odpłynęliśmy kilkadziesiąt metrów od brzegu. Mój opiekun kolejny raz upewnił się, czy aby wszystko ok i tłumaczy, że teraz będą rozpoczynali polowanie.
Zakładają maski na twarze a na nogi to dziwne koło z drewna – to taka lokalna wersja płetw. Każdy z nich ma kawałek sznurka przewiązany w pasie. Kilka kontrolnych wdechów i dają nura.
Pod powierzchnią wody, kilka metrów niżej znajduje się rafa koralowa do której dopływają chłopaki. Powoli, niespiesznie obserwują dokładnie wielkiego korala w poszukiwaniu ryb. Najpierw z jednej strony, później z drugiej, zaglądają w każdy najmniejszy zakamarek. Po dłuższym czasie spokojnie wynurzają się bez zdobyczy. Poprawiają maskę, kilka wdechów i znów nurkują.
Jeden z nich chyba znalazł jakąś rybę. Włożył swoją dzidę w środek otworu w rafie i wynurza się. Rozmawia z kolega i razem ponownie nurkują. Opływają rafę i z drugiej strony wbijają drugi metalowy pręt. Tym razem mają pierwszą zdobycz. Z przebitą na wylot rybą wynurzają się. Chwyta rybę w ręce i zębami przegryza rdzeń kręgowy. Przez dziurę po kuszy przewleka sznurek i zawiązuje wokół swojego pasa. Kolejne kilka wdechów i znów zanurzają się w poszukiwaniu kolejnych ryb.
Kilka razy próbowałem zejść z nimi pod wodę. Zanurzam się i dopływam do dna po którym oni „biegają”. Robię dwa, trzy zdjęcia i muszę się wynurzyć, bo brakuje mi powietrza. Pośpiesznie łapię powietrze i ponownie zanurzam się – kolejne zdjęcia i znów płynę do powierzchni. Kilka wdechów i kolejny raz schodzę na dno. Podczas tych moich kilku zanurzeń, oni cały czas są pod wodą, cały czas obserwują rafę i polują. Nie potrzebują tak często wynurzać się – robią to od dzieciństwa, więc ich płuca przyzwyczajone są do częstego nurkowania na bezdechu. Praktycznie codziennie schodzą pod wodę, aby upolować coś na obiad czy kolację. Czasami mają dużo szczęścia, a czasami wracają z pustymi rękoma.
Dzisiaj większość z nich złapała kilka malutkich ryb – w sam raz na popołudniową przekąskę. Mój „opiekun” pokazuje, że już kończą i że wracamy na brzeg. Stoimy na plaży, czekamy na resztę i rozmawiamy w pełnym słońcu. Chłopak dziękuje mi za to, że wybrałem się z nimi. Ale jak to on mi dziękuje za moje towarzystwo? To ja jestem bardzo wdzięczny, że mogłem z nimi popływać i zobaczyć jak wygląda bezdechowe polowanie na ryby. Wracamy na plażę – czas na obiad.
PS. Nasza podróż odbyła się w terminie 25.02-15.03.2016 roku. Zapraszam do zapoznania się z Nadia w podróży na Filipiny – zapiski z podróży, które są relacją pisaną na gorąco podczas podróży oraz do wpisu Filipiny informacje praktyczne, gdzie znajdziecie wiele przydatnych informacji.