Szkoła w Birmie, czyli jak wygląda birmańska szkoła
Nadal jesteśmy w sympatycznym małym górskim miasteczku Kalaw. Przechadzając się jego uliczkami natrafiamy na szkołę. Warto zatrzymać się tu na dłuższą chwilę, aby móc zobaczyć i dowiedzieć się jak wygląda szkoła w Birmie oraz poznać tutejszych uczniów.
Wchodzimy na dziedziniec. Widzimy niewysoki, dwupiętrowy biały budynek. Przez otwarte drzwi zobaczyliśmy, że trwają tu lekcje, zatem nie chcąc przeszkadzać siedliśmy grzecznie na ławeczce przy budynku, czekając na końcowy dzwonek. Niestety, nasz chytry plan nie powiódł się. Dzieci, gdy tylko zobaczyły dwoje białych siedzących na „ich” ławeczce, to informacja pocztą pantoflową obiegła całą klasę. Od tej pory już nikt nie słuchał pani nauczycielki, tylko dzieci zaczęły machać i uśmiechać się do nas. Budynek szkoły jest podzielony na kilka klas, a każdy z pokoi jest opisany nad wejściem.
Na przerwie wszystkie dzieciaki wybiegły w naszą stronę. Jak widać na załączonym obrazku, w szkole w Birmie, jest respektowany obowiązek mundurkowy. Chłopacy w zielonych spodenkach, a dziewczynki w zielonych sukienkach z białymi koszulami. Wszyscy pięknie wystrojeni i ciekawi przybyszów.
Uczniowie chcieli nas zobaczyć, czasami nawet nieśmiało dotknąć blond włosów Agi. Ochoczo prezentowali się przed obiektywem. Schemat był prosty: najpierw robiłem zdjęcie kilku ochotnikom, a później wszyscy razem chcieli zobaczyć wynik na malutkim wyświetlaczu aparatu fotograficznego. Dalej znajdowali się kolejni chętni itd. Pewnie sytuacja trwałaby w nieskończoność, lecz zostaliśmy „uratowani” przez dzwonek oznajmiający początek kolejnej lekcji.
Jak się dowiedzieliśmy to szkoła w Birmie jest bardzo podobna do polskiej. Startuje się w wieku 5 lat od szkoły podstawowej, która jest obowiązkowa. Następnie można kształcić się w szkole średniej (licea i technika zawodowe), a już tylko nieliczni idą na studia. Jeżeli rodziny, pomimo tego, że nauka jest za darmo, nie stać, aby posłać swoje dziecko do szkoły, wtedy najczęściej jest oddawane do klasztoru na 2,3 lata, aby nauczyło się czytać, pisać i liczyć. Buddyjski klasztor oprócz edukacji zapewnia także jedzenie i spanie.
Bardzo niewiele osób ma możliwość kształcenia się ponad szkołę podstawową, ponieważ od małego ciężko pracują w polu, aby wspomóc rodzinny budżet. Nieliczni trafiają na uniwersytety, które w większości są dotowane przez rząd i juntę, a po ukończeniu których „wypada” pracować dla nich. Są też prywatne studia, gdzie całość zajęć wykładana jest w języku angielskim, lecz taka przyjemność słono kosztuje – około 80$ za miesiąc. Rzadko kto jest sobie w stanie pozwolić na taki luksus.
Podobno jakość nauczania w państwowych instytucjach nie jest na najwyższym poziomie. Rząd „delikatnie” mówiąc utrudnia dostęp do wiedzy. Zwłaszcza do nauki języków obcych. No niestety tak to czasami bywa.