Ulice Rangunu, czyli o włóczędze przez miasto
Rangun to olbrzymie miasto i jak zawsze trzeba się do niego przyzwyczaić, trzeba troszkę przesiąknąć tym klimatem, aby się w nim odnaleźć, aby móc dostrzec jego piękno. Zawsze na początku boję się takich miejsc, nie podoba mi się hałas, zgiełk, tłum ludzi na chodnikach, ciasnota, trąbienie, wszędobylskie skutery. Na początku człowiek ma problemy z orientacją, lecz wystarczy przejść parę ulic, zapamiętać charakterystyczne miejsca i już zaczyna być inaczej. Powoli przyzwyczajamy się do harmidru, do ocierających się ludzi, do panującego tu klimatu. Ulice Rangunu, to m.in. chodniki wykorzystywane w 200%. Oczywiście ich główna rola, czyli umożliwienie przemieszczania się przechodniów nie jest najważniejsza. To doskonałe miejsce do rozstawienia swojego małego biznesu, zatem co krok to stoisko oferujące najróżniejszy asortyment. Towary przypominają trochę klimat polskiego targowiska sprzed lat, gdzie handlowano dobrami przywiezionymi od „ruskich”. Tutaj jedyną różnicą jest kraj pochodzenia wyrobu: Chiny. Potrzebujemy zegarek, budzik, nożyczki, bieliznę, zapalniczki, noże czy cokolwiek innego? Nie ma problemu, na pewno znajdziemy coś dla siebie.
A może DVD z najnowszymi produkcjami rodem z Hollywood? Trzeba tylko zdecydować się na interesujący nas tytuł i za 0,50$ jesteśmy posiadaczami „oryginału”– „This is it”.
Wiele miejsca zajmują stoiska z używanymi książkami. Jeszcze niedawno jakakolwiek literatura w języku obcym była zabroniona, gdyż władzy zależało na tym, aby lud nie uczył się obcych języków. Teraz można doszukać się ciekawych pozycji w różnych językach: angielski, niemiecki, francuski, hiszpański. Bardzo popularne są także, liczne ksera najbardziej poczytnych pozycji. W Birmie wielu ludzi czyta i to bardzo dużo. Czasami przychodzą wymienić przeczytaną książkę na inną.
Pierwsze starcie z tym molochem, jakim są ulice Rangun, nie wypadło tak źle. Jesteśmy ciekawi kolejnych chodników, uliczek, sklepików. Mamy zapał i ochotę na jutrzejszy dzień.
Rangun informacje praktyczne
Autobus relacji Ngwe Saung Beach – Rangun kosztuje 6000K/os, zatem o 2000K mniej niż w przeciwną stronę.
Na nocleg wybraliśmy guesthouse White House. Pokój jest naprawdę mały, zawiera tylko duże łóżko i wiatrak i nie posiada okna. Jednak nie zamierzamy tu spędzać za wiele czasu, więc najważniejsze jest to, że jest czysty. Łazienka z ciepłą wodą znajduje się na korytarzu. Cena za całość z olbrzymim śniadaniem w formie szwedzkiego bufetu to 10$.
PS. Wyjazd do Birmy odbył się w dniach 5-30.11.2009. Zachęcam do zapoznania się z planem i mapą podróży.