Szkolenie lawinowe – raki, czekan, detektor
Poruszanie się zimą w terenie górskim bywa niebezpieczne, dlatego wiedzy w tym zakresie nigdy za wiele. Wyposażenie się w ekwipunek zimowy to zbyt mało, gdyż najważniejsze jest to, że musimy potrafić odpowiednio użyć naszego sprzętu i wiedzieć jak zachować się w sytuacji, gdy wydarzy się wypadek. Dlatego szkolenie lawinowe to wg mnie pozycja obowiązkowa dla każdego zimowego turysty.
Kilka lat temu przed zimowym wyjazdem w Alpy w rejon Monte Rosa musiałem nauczyć się wielu elementów związanych z poruszaniem się w terenie górskim zimą. Odpowiednie chodzenie w rakach, używanie czekana, „czytanie” pokrywy śnieżnej, czy związanie się liną przed wejściem na teren lodowca to wiedza podstawowa. Do tego wielokrotnie ćwiczyliśmy kontrolowane upadki, hamowanie czekanem w wielu pozycjach, wychodzenie ze szczeliny czy wyciąganie poszkodowanego, który wpadł do niej. Budowaliśmy różne przykłady stanowisk wykorzystując sprzęt, który mieliśmy ze sobą. Na Monte Rosa byłem prawie 9 lat temu, a jak wiadomo, wiedzę trzeba utrwalać, więc tym razem wybrałem się z moim klubem SCW na szkolenie lawinowe właśnie po to, aby sobie wszystko przypomnieć i jeszcze raz przećwiczyć. Szkolenie lawinowe było jednym z elementów kursu taternictwa jaskiniowego organizowanego cyklicznie przez SpeleoClub Wrocław.
Pojechaliśmy do Czech na Pradziada (czes. Praděd, 1491 m n.p.m.) położonego w paśmie Hrubý Jeseník. Tutaj zawsze jest gwarancja śniegu, a jest on niezbędny, aby można było ćwiczyć. W wielkim skrócie powiem Wam, że się działo. Pod okiem goprowca Adama (dzięki Adam za podzielenie się wiedzą – zajęcia były super) ćwiczyliśmy budowę różnych rodzajów stanowisk z czekanów, nart, plecaka, łopaty śnieżnej czy grzyba. Próby wyrwania stanowiska nie zawsze kończyły się sukcesem. Biegania z detektorami, sondami i łopatami śnieżnymi, aby odnaleźć zakopane w tym celu inne detektory, nie było końca.
Zobaczcie sami na zdjęciach, jak wyglądało nasze szkolenie lawinowe.
PS. W nocy podczas dodatkowych zajęć z poszukiwań w „nagrodę” za skuteczne odnalezienie ukrytych detektorów można było wziąć udział w zajęciach z „nauki pisania światłem”. Świetlne napisy powoli stają się tradycją na naszych klubowych wyjazdach, a wszystko zaczęło się niewinnie w 2006 roku w czeskiej jaskini Rudické Propadání położonej na terenie Morawskiego Krasu. Tam powstał pierwszy napis – SCW 2006. Podoba się?