Batad – amfiteatr pięknych tarasów ryżowych
Gęste, deszczowe chmury przykryły szczyty okolicznych wzniesień zupełnie przysłaniając krajobraz tarasów ryżowych Batad. Gdy wiatr trochę przewieje chmury to w oddali, w dole widać soczystą zieleń pól ryżowych. Widok, po który tu przyjechaliśmy, a teraz spowity jest całkowicie w chmurach. Deszcz rytmicznie uderza o dach pokryty falistą blachą. Pijemy ciepłą herbatę licząc na to, że jutrzejszy dzień będzie zupełnie inny, że Matka Natura zdecyduje się pokazać nam choćby fragment pięknych tarasów ryżowych Batad.
Jest poranek. Słońce nieśmiało próbuje prześlizgnąć się między chmurami. Jest ciepło i pogodnie. Schodzimy na taras restauracji i od razu naszym oczom ukazuje się klasyczny widok Batad. Jak okiem sięgnąć piękny krajobraz tarasów ryżowych w różnych stadiach: niektóre to bujnie zielone akweny wodne, w innych widać tylko wodę, a jeszcze inne częściowo wypełnione są sadzonkami ryżu. Gdzieniegdzie widać kolorowe punkciki osób pracujących w polu.
Chcieliśmy pokręcić się po tarasach ryżowych, zobaczyć je z bliska i daleka, popatrzeć na okolice Batad z różnych stron, więc postanowiliśmy, że naszym celem dzisiejszego dnia będzie dojście do malowniczego, okazałego 70-metrowego wodospadu Tappiyah Falls.
Batad – tarasy ryżowe
Schodzimy stromą ścieżką wprost na poziom malutkiej wioski, na którą składa się kilkanaście, kilkadziesiąt małych głownie drewnianych domów położonych pośród tarasów ryżowych. Nie ma tu chodników, nie ma ulic, nie ma tradycyjnych ciągów komunikacyjnych znanych z wiosek i miast. Wszystkie ścieżki, po których chodzi się to krawędzie pól ryżowych. Czasami niektóre arterie są wzmocnione czymś na kształt cementu, lecz najczęściej jest to po prostu klepisko, torcie piasku i gliny, szerokości jednej osoby. Osoby mające problemy z utrzymaniem równowagi czasami mogą się czuć nieswojo. Tym bardziej, że różnica poziomów pomiędzy niektórymi tarasami potrafi mieć 2-3 metry, więc jest gdzie spaść. Spotkaliśmy jedną turystkę, która „zacięła” się na środku drogi. Usiadła,zaczęła płakać i krzyczeć, że się boi. Jej znajomi, przewodnik i ludzie próbowali jej pomóc. Bez skutku. Ostrożnie przeszliśmy obok niej z małą Nadią, lecz nawet widok czteroletniej dziewczynki spokojnie pokonującej ścieżkę nie pomogło. Godzinę później nadal tam siedziała.
Dookoła zielono, pachnie wioską. Pomimo, że już dawno nastał dzień to koguty ochoczo pieją z zachwytu. Na polu spotykamy głównie kobiety. Ubrane w kolorowe stroje, z kapeluszami lub ręcznikami na głowie, zgięte w pół sadzą, przesadzają, pielęgnują sadzonki ryżu. Niestety taka pozycja nie wpływa dobrze na ich postawę ciała – niektóre z nich w takiej pozycji chodzą, gdyż wieloletnia, nieprawidłowa pozycja w pracy „utrwaliła się” i obecnie uniemożliwia wyprostowanie ciała. Kawałek dalej pracują mężczyźni. Ciągną ręcznie pług na błotnistym polu. Nie ma tu ciągników czy nawet zwierząt – bardzo ciężka praca wykonywana jest tylko przez ludzi.
Chodząc pomiędzy tarasami zmieniamy swoją wysokość, perspektywę patrzenia na okolice. Pomimo, że widzimy jak wiele wysiłku, jak wiele pracy wymaga, aby móc uprawiać tu ryż, to nie możemy wyjść z podziwu jak tu pięknie. Człowiek dokonał tytanicznej pracy, aby w takim miejscu uprawiać ryż. Pola ryżowe w Batad robią olbrzymie wrażenie – są tak filigranowe, czasami bardzo małe, lecz dokładnie i bez wyjątków pokrywają szczelnie zbocze okazałej góry.
Batad – wodospady Tappiyah Falls.
Dochodzimy do „siodła”. Znajduje się tu ścieżka prowadząca na punkt widokowy oraz stroma dróżka, którą dojdziemy do wodospadów Tappiyah Falls. Schodzimy mocno w dół, tam gdzie w oddali widać wartko płynącą wodę. Wydaje się, że jesteśmy bardzo wysoko, a do wody daleko. Jednak po kilkunastu minutach stajemy pod pięknym wodospadem. Warto było w tym piekącym słońcu chowającym się za chmurami dojść do tego miejsca. Mocno orzeźwiająca woda z impetem spada ponad 70-metrową kaskadą. Dookoła ściana lasu, tropikalnych roślinności, cisza i spokój.
Nadia moczy zmęczone stópki w potoku. Ma zaledwie 4 latka, lecz doskonale poradziła sobie ze szlakiem. Po drodze często zatrzymywaliśmy się, aby przywitać się z okolicznymi mieszkańcami. Z oddali było słychać „So beautifull. What’s your name?” I jak tu się nie zatrzymać na chwilę i choćby na migi porozmawiać?
Batad informacje praktyczne
Chcąc przyjechać do Batad z Manili wybieramy nocny, bezpośredni autobus firmy Ohayami Trans do Banaue (470 PHP/os, czas ok. 9 godz. – można rezerwować przez Internet). Dalej do Batad najłatwiej dostać się jadąc z Banaue jeepney’em (150 PHP/os) lub busem (250 PHP/os). Ciężko o jakiś rozkład jazdy – trzeba popytać w mieście i uważać na oferty biur, które będą chciały Wam wcisnąć jednodniową wycieczkę do Batad za 1500 PHP, próbując przekonać Was, że to najlepsza opcja. Zdecydowanie zachęcamy, aby pojechać samemu do Batad i zostać tam choćby na jedną noc. Transportem dojeżdża się do końca drogi – trwa to ok. 1 godziny. Dalej trzeba już iść na pieszo ewidentną ścieżką po zboczu. Dojście do zabudowań Batad zajmuje ok. 30 min spokojnego marszu.
W Batad jest kilka miejsc gdzie można zanocować. Każde z nich to bardzo podstawowe pokoje z łóżkiem i prysznicem na korytarzu (czasami z ciepłą wodą). Spaliśmy w Hillside Inn z pięknym widokiem na tarasy ryżowe. Koszt to 250 PHP/os – Nadia gratis. Na parterze znajduje się mała restauracja z sympatyczną obsługą, w której można zamówić podstawowe jedzenie – smakowo było bardzo średnio. Miejsce to często jest wybierane przez grupki osób, które wybrały się na dwu, trzydniowy trekking po okolicy z przewodnikiem.
Pakując rzeczy warto pamiętać, że w Batad panuje pogoda zupełnie nietropikalna – w dzień było ok. 16-20 stopni, a w nocy temperatury spadały do ok. 5 stopni, zatem przyda się coś cieplejszego.
Dojście do wodospadów z Batad do Tappiyah Falls zajmuje wolnym tempem 2-3 godziny. Wszystko zależy od tego jak dużo zdjęć po drodze będziemy robili. Można wynająć przewodnika, lecz nie jest to obowiązkowe. Dodatkowo w okolicach jest wiele innych tras trekkingowych, które zapaleni wędrowcy mogą rozważyć.
PS. Nasza druga podróż na Filipiny odbyła się w terminie 17.02-12.03.2017. Zapraszam do zapoznania się z wpisem Nadia w podróży na Filipiny 2017 , który jest relacją pisaną na gorąco podczas podróży oraz do wpisu Filipiny informacje praktyczne, gdzie znajdziecie wiele przydatnych informacji. Jeżeli kogoś interesuje nasza pierwsza podróż na Filipiny w 2016 roku to „zapiski z podróży” znajdzie w artykule Nadia w podróży na Filipiny – zapiski z podróży.