Amsterdam w telegraficznym skrócie
Amsterdam – jesteśmy tu dosłownie chwilę, a już wiem, że trzeba będzie tu kiedyś wrócić na dłużej, tak żeby powoli smakować miasto, odnaleźć miejsca z dala od zgiełku i turystycznego hałasu, gdzie nie będzie Niemców, Brytyjczyków i innych nacji, które po zażyciu różnych substancji odurzających mają ledwo widoczne źrenice.
Amsterdam kojarzy nam się z kilkoma rzeczami, lecz na pierwsze miejsce wyłaniają się coffeshop z nieodłączną wonią marihuany, „okienka” ze znudzonymi pannami oczekującymi klientów i muzeami z długimi kolejkami chętnych.
Niestety, jak każda stolica i popularne miasto, przyciąga do siebie rzesze tysięcy turystów. Na każdym kroku słyszy się języki całego świata, chodniki są potwornie zatłoczone przez ludzi i rowery, do tego stopnia, że praktycznie nie ma możliwości, aby zatrzymać się i w ciszy i spokoju podziwiać zabudowę uliczek. Niektóre kamienice widać, że zatraciły „piony”, lecz nadal są zamieszkiwane przez ludzi.
W stolicy mamy do dyspozycji naprawdę duży wybór wspaniałych muzeów, lecz w tak krótkim czasie odwiedziliśmy tylko jedno z nich Rijksmuseum – jednym słowem warto zobaczyć na własne oczy oryginały obrazów mistrzów pędzla Rembrandta czy Vermeer’a.
Dzielnica Czerwonych Latarni
Miejsce to, gdzie każdy turysta zawita wiedziony ciekawością i chęcią zobaczenia tego przybytku na własne oczy. Panie odziane w figlarną bieliznę zapraszają do siebie. Zważywszy na to, że panowie mają różne gusta, każdy znajdzie tu coś dla siebie: od dużych gabarytów, po filigranowe dziewczyny.
Najbardziej zaskakujące jest to, że naprzeciwko kilku okienek, gdzie prostytutki roznegliżowane wdzięczą się przed klientami, znajduje się Oude Kerk, czyli najstarszy kościół stolicy.
Coffeshop i marihuana
Jednym z głównych celów, dlaczego przyjeżdża tu tak wielu, zwłaszcza młodych turystów jest fakt, że w 1979 roku rząd zalegalizował posiadanie do 30 gram marihuany. Liczne coffeshop zapraszają kolorowymi wystawami i specyficznym zapachem unoszącym się w powietrzu. Amatorów chill out widać na każdym kroku, którzy degustują najróżniejsze odmiany i postaci tego specyfiku.
Bloemenmarkt
Warto zajrzeć także na pływający targ kwiatowy Bloemenmarkt, gdzie można kupić cebulki tulipanów i mnóstwa innych roślin. Oczywiście na stoiskach pomiędzy tradycyjnymi kwiatami, znajdują się opakowania z charakterystycznym zielonym liściem na etykiecie.
„Blue Hour” w Amsterdamie
Na koniec naszej wizyty w Królestwie Niderlandów oczekujemy na zachód słońca, aby zobaczyć kanały stolicy w pięknej iluminowanej odsłonie. Uwielbiam włóczyć się po stolicy z statywem i aparatem w ręku.
Wykorzystując tzw. „blue hour” człowiek może zobaczyć niby to samo miejsce, a jednak w kompletnie innej odsłonie. Pięknie odbicia podświetlanych budynków w amsterdamskich kanałach, iluminacja licznych mostów i niesamowita woń unosząca się w powietrzu sprzyja do wieczornych spacerów po Amsterdamie.