Skansen Zaanse Schans – starodawne wiatraki
Niedaleko miejscowości Zaandam znajduje się odbudowana „wioska na grobli”, czyli skansen Zaanse Schans. Miejsce to jest bardzo ciekawe ze względu na znajdujące się tu budowle. Główną atrakcją są charakterystyczne wiatraki przeniesione z całej Holandii.
Historia tego miejsca zaczyna się od zgłoszenia wniosku patentowego przez pana Cornelis van Corneliszoon Uitgeest przedstawiający wiatrak służący do pracy w tartaku. W 1592 roku zbudował on pierwszy na świecie tartak, w którym zamontował wał korbowy, który przenosił siłę z kręcących się dookoła łopat wiatraka, na ruch „do przodu i do tyłu”, dzięki czemu można było z dużą precyzją i szybkością ciąć drewno.
Pisma podają, że w XVI i XVII wieku na tym terenie pracowało ponad 1000 przemysłowych wiatraków. Służyły one głównie do odwadniania terenu i do cięcia drewna w tartakach, lecz także jako papiernie, wytwórnie olejów jadalnych, do mielenia zbóż.
Niestety pod koniec XIX wieku do Holandii wkroczył przemysł maszyn parowych, fabryki, do których to sukcesywnie były przenoszone prace. Wiatraki pozostawały nieużywane, przez co popadały w ruiny. Z okolicznych terenów osiem z nich zostało przeniesione w obecne miejsce, odrestaurowane i przygotowane do zwiedzania przez turystów.
W chwili obecnej w skansenie Zaanse Schans możemy podziwiać: De Huisman („Asystent„) – mieli gorczycę na musztardę, De Gekroonde Poelenburg („Ukoronowany Poelenburg„) – tartak, De Kat („Kot„) – wytwarza farby, De Zoeker („Poszukiwacz”) – wytwarza olej, De Bonte Hen („Różnobarwna załoga„) – wytwarza olej, Het Jonge Schaap („Młoda owca„) – tartak oraz dwa mniejsze: De Windhond – szlifuje kamienie oraz De Handel.
Oprócz samych wiatraków możemy zwiedzać pomalowane na ciemno zielony lub czarny kolor domy, stodoły i inne budynki. W niektórych znajdują się muzea i sklepy, w których można zobaczyć proces powstawania sera lub sabotów. Jak przystało na holenderski styl, wszystkie zabudowania, chodniki, uliczki, ogródki są perfekcyjnie czyste i pieczołowicie zaprojektowane.
Jeden z malutkich sklepów jest wypełniony kawą oraz całym historycznym asortymentem niezbędnym do jej przyrządzania. Na ścianach można podziwiać bardzo stare młynki do kawy.
Saboty – modne obuwie
W tym miejscu warto wspomnieć kilka słów o sabotach, czyli dawnej nazwie na bardzo wytrzymałe chodaki (klompen). Holandia to państwo gdzie nadal używa się tego rodzaju obuwia. Bierzemy do ręki kawałek drewna topolowego lub wierzbowego i wkładamy do specjalnej maszyny, która w pierwszej kolejności, według wzoru wystruże nam odpowiedni kształt buta, dalej przekładamy do drugiej maszyny, która wydłubie miejsce na stopę, trochę szlifowania, kilka cięć ostrym dłutem i surową wersję obuwia mamy gotową. Dalej to już tylko zależnie od przeznaczenia zdobienie, lakierowanie, malowanie, obciąganie skórą itd.
Badania pokazują, że jest to bardzo uniwersalne obuwie. Wytrzymuje duży zakres temperatur (od -20 C) oraz są praktycznie niezniszczalne: podobno 400 kg nacisku na piętę oraz 750 kg na palce nie są w stanie uszkodzić buta.
Wydawać by się mogło, że dawniej obuwie było przeznaczone tylko dla wieśniaków, lecz historycy pokazują, że bardzo często było używane także przez damy, które zakładały saboty na swoje wyjściowe pantofelki, aby się nie pobrudziły. Podobno były noszone także przez rodzinę królewską. Obecnie produkuje się ok. 3 mln par rocznie. W 1997 roku otrzymały one certyfikat europejski. Czego chcieć więcej?