Nadia w Kambodży, czyli maluch w podróży
Czy można wybrać się na parę dni do Kambodży z szesnastomiesięcznym maluchem? Czy to coś strasznego i niebezpiecznego? Czy może to tylko bariery i blokady w psychice niby dorosłych rodziców? Tak wiele się słyszy o tym, że pojawienie się dziecka w rodzinie to wyrok na wiele lat, że to koniec dotychczasowego, aktywnego życia, że skończą się przyjemności i wyjazdy. Czy, aby zawsze tak musi być? Przecież to wszystko zależy od nas, od naszego nastawienia i podejścia do życia. Gotowi? Nadia w Kambodży – zaczynamy.
Nie mam zamiaru zanudzać i przekonywać, że podróżowanie z małym dzieckiem, nawet w tak dalekie zakątki jak Malezja, Tajlandia czy Kambodża, to w cale nie jest jakiś wielki wyczyn, jak może się większości wydawać. Przed wyjazdem bardzo często pojawiały się pytania w stylu:
- A co zrobicie z Nadią jak pojedziecie do Azji? U dziadków?
- Nie, Nadia jedzie z nami.
- Ale jak to? Przecież ona jest taka mała. Nie boicie się?
A czego mamy się bać? Odpowiednio zaplanowaliśmy podróż, dobrze wyposażyliśmy apteczkę dla malucha, wykupiliśmy ubezpieczenie, zaszczepiliśmy naszą Nadię, zabraliśmy moskitierę oraz płyn przeciwko komarom, zatem po prostu dobrze przygotowaliśmy się i tyle.
Jak to mówią „strach ma wielkie oczy”, więc nie ma co mu ulegać i racjonalnie podejść do sprawy. „Zasada małych kroczków” także się sprawdza. Jeżeli nie wiemy jak nasz maluszek zareaguje na podróż to róbmy to powoli. Najpierw wyjazd do babci na weekend, później na weekend gdzieś dalej. Następnym razem na trochę dłużej… może nad morze, w góry lub nad jezioro. Zaplanujmy krótki lot samolotem, aby zobaczyć jak się w nim będzie zachowywało nasze dziecko, a także aby poznać całą organizację lotu z maluchem. Warto spróbować różnych środków transportu: samochód, pociąg, tramwaj, autobus.
Po takich próbach i wyjazdach już wiemy jak nasze dziecko reaguje na przemieszczanie się, spanie w różnych miejscach, na innych, obcych ludzi, często innego koloru skóry. Teraz jesteśmy już gotowi i możemy jechać „troszkę” dalej. Życzymy owocnych wyborów i przyjemnej podróży.
Czy Kambodża podobała się Nadii? Uważamy, że tak, a to co zobaczyła, czego doświadczyła mamy nadzieję, że będzie pamiętać, jak troszkę podrośnie i będzie mogła nam o tym opowiedzieć. Jednak jeżeli miałaby problemy z odszukaniem wspomnień w zakamarkach swojej malutkiej główki to poniższe kadry powinny jej pomóc.
Na koniec kilka informacji praktycznych dla osób wybierających się do Kambodży.
Kambodża informacje praktycznych
Wiza do Kambodży
Kambodża niby jest mało rozwiniętym krajem, a wizę turystyczną na 30 dni można dostać poprzez stronę www.mfaic.gov.kh, co jest miłą niespodzianką – ze stroną były problemy, więc postanowiliśmy ją wyrobić na lotnisku w Siem Reap. Wymagane są dwa zdjęcia biometryczne (jeżeli ktoś nie ma to za 2 dolary urzędnicy robią na miejscu), wypełniony wniosek otrzymany w samolocie, paszport ważny min. 6 miesięcy (licząc od daty opuszczenia kraju) i kwotę 20 USD za osobę dorosłą. Niestety trzeba bardzo uważać, bo my przez nieuwagę daliśmy naciągnąć się przez urzędników państwowych na 5 USD za wizę dla Nadii, pomimo, że przysługiwała jej za darmo – dzieci do 2 lat.
Istotną sprawą jest to, że nie trzeba mieć biletu wylotowego, ani odpowiedniej ilości gotówki. Dodatkowa informacja dla kogoś, kto mocno liczy pieniądze: jeżeli opuszcza się Kambodżę drogą lotniczą to pobierana jest opłata wylotowa w kwocie 25USD, a na lądowych przejściach granicy nie ma żadnej opłaty. Jeżeli lata się samolotami w obrębie kraju to opłata wynosi 13USD.
Pieniądze w Kambodży
Oficjalną walutą Kambodży jest riel kambodżański (KHR). Kurs był mniej więcej taki: 1USD = 4000 KHR. Jednak w obiegu najczęściej stosuje się dolary amerykańskie: płaciliśmy nimi za nocleg, tuk-tuka, bilet wstępu do Angkor, wizę, łódkę itd. Nawet w sklepach jest tak, że płacisz dolarami, a jeżeli reszta jest mniejsza niż 1USD to dostajesz ją w lokalnej walucie. Jedynie w niektórych knajpach, na bazarze lub targu płaciliśmy rielami.
Asortyment dla dziecka
Pieluszki i mokre chusteczki są bez problemu do kupienia w większości sklepów. Cenowo wygląda podobnie jak w Polsce. Jedzenie dla dzieci także jest łatwo dostępne w sklepach: deserki, kaszki, mleko. Jedynie czego nie widziałem to zupek lub dań w słoiczkach, lecz specjalnie nie szukałem.
PS. Nasz wyjazd „Tajlandia i Kambodża z maluchem u boku” odbył się w terminie 19.01. – 12.02.2014 roku.