Cameron Highlands, czyli herbaciane wzgórza
Cameron Highlands to teren położony w większości na wysokości ponad 1000 m. n.p.m. Szczycący się tym, że porastają go niezliczone ilości wspaniałych plantacji herbacianych. Powszechnie wiadomo, że krzaki herbaty, które rosną wysoko w górach, na odpowiednich glebach, produkują najlepszą jakość liści. Do tego odpowiedni proces zbierania, przetwarzania i mamy doskonały aromat znanego od tysięcy lat napoju. Czy tutaj jest podobnie?
Wycieraczki busa ledwo nadążają zbierać wodę. Mgła, a właściwie chmura, jest tak gęsta, że widoczność spadła do kilkudziesięciu centymetrów. Wielka szkoda, bo właśnie jesteśmy w Cameron Highlands i wjeżdżamy na teren najstarszej i największej plantacji herbacianej w Malezji.
Wysiadamy z samochodu i podążamy do małej sali kinowej, gdzie jest emitowany krótki film dokumentalny opowiadający historię plantacji BOH. Tutaj pojawia się pierwsze rozczarowanie – firma chwali się wypracowaniem doskonałych maszyn, które służą do ścinania herbaty na wzgórzach. Hola hola, jak to maszyny? To tutaj ludzie nie zrywają herbaty ręcznie? Jak to możliwe? Mając w pamięci hektary herbacianych wzgórz na Sri Lance i Tamilki, które pod czujnym uchem swoich nadzorców, zbierają ręcznie najlepsze listki herbaty, doznaję ogromnego zawodu. Film opowiada o tym, jak ta doskonała i unikalna technologia drastycznie obniżyła koszt pozyskiwania herbaty.
Co prawda BOH szczyci się ponad 1200 hektarami plantacji, gdzie z każdego uzyskuje ponad 3000 kg liści, co daje ponad 4 mln kg herbaty rocznie, to jednak jakość chyba jest nieporównywalna do tej pozyskiwanej na Sri Lance? A może wyolbrzymiam? Pewnie jakiś znawca mógłby tu się precyzyjniej wypowiedzieć o jakości herbaty z Malezji. Czy wśród czytelników jest jakiś kiper?
Po seansie nasz kierowca dumnie zaprowadził nas do sklepiku, gdzie możemy degustować tutejsze wyroby. Teraz następuje największe rozczarowanie tego miejsca. Na największej plantacji w Malezji, która szczyci się podobno wysokiej jakości wyrobami, do degustacji otrzymujemy „ice tea”, czyli granulat herbatopodobny i diabelnie słodki. Przecież to nie ma nic wspólnego z herbatą! Toż to istna profanacja. Jak tak można?
Mocno zdegustowani opuszczamy budynek, aby przekonać się, że pułap chmur nieśpiesznie podnosi się do góry, dozując otaczający nas intensywnie zielony krajobraz. Powoli mocno pofałdowane wzgórza Cameron Highlands wyłaniają się z mleczno-białej kołderki. Teraz możemy nasycić się pięknym widokiem. Nagromadzenie malutkich wzgórz o dosyć łagodnych graniach i stromych ścianach doskonale się komponuje. Wszystko „ustrojone” soczystą zielenią krzewów. Gdzieniegdzie pojawia się pozostałość chmur, a całość wygląda iście baśniowo. Pomimo przeciwności losu w postaci odwiedzin na nudnych farmach i wpadek przy degustacji herbaty to te widoki wynagradzają wszystko.
Cameron Highlands informacje praktyczne
Wszystkie biura podróży w Tanah Rata oferują takie same pół-dniowe wycieczki za 25 RM. W planie jest wizyta na jednej z plantacji herbacianej np. BOH, odwiedziny farmy motyli, pszczół, truskawek, w ogrodzie róż itd. Generalnie cena dokładnie ta sama, a różnią się podobno jakością.
Można pojechać na plantację na własną rękę miejskim autobusem, lecz później czeka nas ok. 2 kilometrowy spacer. Inną opcją jest wynajęcie taksówki (trochę drogo). Będąc z Nadią wybraliśmy opcję wycieczki, gdyż dużo łatwiej podróżuje się busem. Niestety musieliśmy zobaczyć wszystkie po kolei farmy. Motyle były fajne, całkiem duże okazy. Jednak reszta to strata czasu. Zachodzę w głowę o co chodzi z plantacją truskawek. Wszyscy tutaj zachwycają się krzaczkami z owocami do tego stopnia, że oprócz wyrobów z tych owoców w różnych postaciach, możemy nabyć breloczki, poduszki, ubrania, pocztówki i setki innych bibelotów – wszystko w truskawkach. A może my jesteśmy przyzwyczajeni do truskawek, bo w Polsce są zawsze na wiosnę?
Spaliśmy w Twin Pines za 40RM. Nocleg nie powala na nogi, zwykły, czysty, mały pokój bez okien (nie licząc tego wychodzącego na korytarz) z cienkimi ścianami z dykty, lecz ma dosyć fajny klimat. Na zewnątrz jest fajny ogródek, w którym wieczorami można posiedzieć.
PS. Nasz wyjazd do Malezji i Singapuru odbył się w terminie 18.09. – 09.10.2013 roku podczas którego pisaliśmy na gorąco relację „Nadia w podróży – zapiski z podróży z Malezji i Singapuru„. Osoby planujące wyjazd w te rejony na pewno przyda się praktyczny wpis Singapur i Malezja informacje praktyczne: ceny, wiza, noclegi, gdzie znajdziecie mnóstwo praktycznych informacji.