Jedzenie w Malezji, czyli co warto spróbować
Przed planowaniem wakacji w tym kraju naczytałem się mnóstwo o tym, że jedzenie w Malezji może być celem wyjazdu samym w sobie. Czy rzeczywiście jedzenie jest tam tak dobre? Co koniecznie trzeba spróbować? Co warto zjeść? Malezja jest mieszanką różnych kultur i dokładnie taka olbrzymia różnorodność jedzenia jest dostępna do tego, aby zagościć w naszych ustach. Jeżeli pomyślimy sobie o jakimkolwiek daniu pochodzącym z kuchni azjatyckiej to istnieje bardzo duża szansa na to, że będziemy mogli je zjeść w tym kraju.
Od zawsze stosujemy prostą „zasadę jedzeniową”. Jemy tam gdzie miejscowi, gdyż wychodzimy z założenia, że oni nie mogą się mylić. Zatem lokalne knajpki, uliczne stragany czy targowiska stanowią doskonałą bazę, gdzie można się żywić podczas wyjazdu. Dodatkowo jeżeli coś jest ugotowane i usmażone to jest to bezpieczne dla naszego żołądka, czyli nie ma czym się przejmować.
Poniższe zestawienie jest bardzo subiektywne. Na pewno nie wyczerpuje tematu, a jedynie stanowi prostą listę dań, potraw i napoi, które było nam dane próbować, a na które na pewno warto zwrócić uwagę i po prostu skosztować. Zapraszam tym razem na niecodzienną podróż przez jedzenie w Malezji.
Spis treści
Jedzenie w Malezji – śniadanie.
Zaczynamy od potraw, którymi można rozpocząć dzień, czyli śniadanie. Równie dobrze poniższe dania można stosować jako przegryzki w ciągu dnia lub dodatek do czegoś większego.
- Roti Canai Bardzo cieniutkie, chyba naleśnikowe ciasto, wielokrotnie składane. Powstaje poprzez kilkukrotne obracanie ciasta w dłoniach (podobnie jak wyrabia się ciasto na pizzę) rozciągając na blaszanym stole. Następnie taki „naleśnik” kładzie się na rozgrzanej blasze i smaży z obu stron przez kilka minut. Plain roti canai (czyli zwykłe roti) podawane jest z sosami, a pozostałe wersje mogą być z czosnkiem, cebulą czy innymi dodatkami w środku. Koszt od ok. 0,80 RM za sztukę.
- Placek Naan Hinduski chlebek, który jest pieczony w specjalnym piecu tandoori. Kawałek ciasta rozwałkowuje się do grubości ok 4 mm i przykleja do wewnętrznej ściany pieca tandoori. Po kilku minutach, gdy sam prawie odpadnie jest gotowy. Oryginalnie „czysty”, czyli bez dodatków naan podawany jako uzupełnienie kurczaka tandoori. Występują też wersje z dodatkami np. czosnkiem. Gdybym miał gdzieś pod domem taki punkt, w którym sprzedają świeżo upieczone naan zrezygnowałbym z polskiego chleba. Jest po prostu rewelacyjny, trochę podobny do naszego podpłomyka. Koszt ok 1 RM za „plain” a 3 RM z czosnkiem.
- Zupa Tom Yum Moja ulubiona ostra tajska zupa. Jest mnóstwo jej odmian i praktycznie za każdym razem smakuje trochę inaczej (nawet u tego samego kucharza). Składniki są proste: trawa cytrynowa, imbir, kolendra, liście limonki kaffir, sos rybny, cebula, pomidory, grzyby, chili oraz w zależności od chciejstwa: kurczak, krewetki lub wołowina. Całość pysznie pachnie i doskonale smakuje. Do tego domawiam zawsze trochę gotowanego ryżu i jestem najedzony na przynajmniej połowę dnia. Koszt: 5-8 RM.
Jedzenie w Malezji – obiad.
- Kurczak tandoori Spróbowałem raz i praktycznie jak tylko była okazja za każdym razem zamawiałem tylko to jedno danie, czyli kurczak tandoori (Ayam tandoori). Danie pochodzi z Indii. Jest to zwykły kurczak, który został wiele godzin wcześniej zamarynowany w specjalnych przyprawach, które nadają mu charakterystyczny czerwony kolor, z jogurtem. Potem pieczony jest w specjalnym glinianym piecu o kształcie dyni, którego nazwa to tandoor. Do zestawu podawanego na specjalnej blaszanej tacy najczęściej dodają placek naan, ostry i łagodny sos, kilka plasterków świeżego ogórka i cebuli. Po prostu palce lizać. Koszt ok 8RM za porcję z naan.
- Banana Leaf Właściwie to nie jest żadne danie, to raczej sposób jego podawania, do którego wykorzystuje się intensywnie zielony liść bananowca, który ląduje na stole przed nami. Po chwili usypywana jest na nim górka z ryżu, obok lądują przygotowane na różne sposoby warzywa oraz kawałki kurczaka, a także bardzo często kilka pokaźnych kawałków papadam (chrupki indyjski naleśnik). Do tego kilka miseczek z sosami i gotowe. Koszt ok. 4-6 RM.
Jedzenie w Malezji – kolacja.
- Owoce morza i ryby z grilla Tutaj chyba nie ma sensu rozpisywać się na temat tego, co można zjeść. Wieczorami preferujemy (zwłaszcza nad morzem) coś lekkiego na ząb, a zatem wszelkiego rodzaju ryby i owoce morza z grilla doskonale się nadają. Staramy się za każdym razem próbować czegoś, czego nie jedliśmy wcześniej zatem warto skosztować red snapper’a (podobno po polsku ryba ta nazywa się lucjan czerwony), barakudę, tuńczyka czy koryfenę (mahi mahi). Jednak dla mnie zawsze numerem 1 będą krewetki z grilla z odrobiną soli i pieprzu.
Jedzenie w Malezji – przekąski, desery, picie.
- Papadam (papad) Wyglądem i troszkę smakiem przypomina polską prażynkę. Traktujemy to jak oryginalny i pyszny chips. Można jeść bez niczego lub z sosami. Pyszna przekąska. Koszt pomijalny ok. 1 RM za paczuszkę.
- Herbata Rodzajów tego napoju jest całe mnóstwo. Zawodowy kiper pewnie wyplułby ten płyn po pierwszym łyku, bo z prawdziwą herbatą nie ma on nic wspólnego. Najczęściej podawana w kuflu od piwa. Czarna, mocno słodzona, z dodatkiem dużej ilości lodu oraz soku z limonki. Często też z dodatkiem mleka. Pomimo, że Aga nie słodzi nawet kawy, to tutejszy napój herbato podobny piła słodki, bo inaczej on nie smakuje. Doskonale gasi pragnienie podczas upałów (czyli okrągły rok).
- Naturalne soki owocowe i owoce. Najlepiej zorientować się na co w danym momencie jest sezon. Owoce zawsze i wszędzie warto kupować na lokalnych straganach. Są po prostu pyszne. Soki lub shake’ki owocowe to jest to coś co przyciąga w tamte rejony. Napój ze świeżo zmielonego arbuza, mango, papai, banana, rambutana, liczi, dragon fruit’a, melona czy jeszcze czegoś innego jest po prostu niebem w gębie… Kto nie próbował, to pewnie nie wie o czym piszę.
Powyższa lista to tylko niewielki spis tego, co można dostać na dowolnym stoisku, gdzieś na ulicy. Warto jeść w takich miejscach, bo wtedy mamy pewność i gwarancję smaku, tego, że potrawy są robione tak jak powinny, bo jedzą je lokalni mieszkańcy. Wiemy, że to nie są jakieś imitacje robione pod turystów.
W Malezji mamy taki komfort, że gdy jednego dnia mamy ochotę na coś tajskiego to idziemy do Taja, na coś hinduskiego to idziemy do Hindusa, na coś nepalskiego to znajdujemy knajpkę prowadzoną przez Nepalczyka itd. Po prostu od koloru do wyboru. Zatem zachęcam do spróbowania jak smakuje jedzenie w Malezji, bo to iście oryginalna mieszanka różnych smaków, przypraw i tradycji.
PS. Nasz wyjazd do Malezji i Singapuru odbył się w terminie 18.09. – 09.10.2013 roku podczas którego pisaliśmy na gorąco relację „Nadia w podróży – zapiski z podróży z Malezji i Singapuru„. Osoby planujące wyjazd w te rejony na pewno przyda się praktyczny wpis Singapur i Malezja informacje praktyczne: ceny, wiza, noclegi, gdzie znajdziecie mnóstwo praktycznych informacji.