KGP #1 – Ślęża, czyli pierwszy szczyt zdobyty
Ślęża to jeden z najbardziej popularnych celów spacerowych mieszkańców Wrocławia i okolic. W bezchmurną pogodę Wrocławianie mogą go podziwiać w trakcie malowniczych zachodów słońca. Na szczyt Ślęży prowadzi kilka, bardzo prostych szlaków dzięki czemu, praktycznie każdy weekend z ładną pogodą oblegają go niedzielni spacerowicze i rowerzyści żądni zwiększenia poziomu adrenaliny. Również my postanowiliśmy wybrać się w sobotnie popołudnie na przyjemny spacer.
Ślęża, pomimo, że ma tylko 718 m. n.p.m. wysokości, to widoczna jest z wielu kilometrów. Dawno temu było to miejsce pogańskiego kultu solarnego, a sama góra znana jest z kamiennych posągów niedźwiedzia. Jeden z nich znajduje się na szczycie zaraz obok kościoła i stanowi wdzięczną atrakcję fotograficzną dla dzieci.
Na naszą trasę zdobycia Ślęży wybraliśmy żółty szlak prowadzący z przełęczy Tąpadła. Wygodna ścieżka, w większości na tyle wyrównana, że śmiało można podjechać wózkiem. Co jakiś czas znajdują się miejsca odpoczynku, ławeczki i ścięte drewno, na których można sobie odpocząć. Spokojne wejście z naszą 3,5 letnią córką zajęło nam niewiele ponad godzinę uwzględniając przystanki na napoje, ciasteczka i podziwianie drzew.
Na szczycie Ślęży przywitało nas przepiękne słońce i duża ilość piknikujących ludzi. Kilka ognisk, trochę grilli i zapach smażonej kiełbaski unoszący się w powietrzu. Z głośnika umieszczonego na kościele filialnym Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny wydobywały się religijne pieśni – niektóre z nich w hip-hopowej aranżacji. W stronę Sobótki rozpościerał się piękny widok na okoliczne pola. Pierwszy szczyt z listy Korony Gór Polski został zdobyty.
Ślęża – ale po co to wszystko?
Ktoś może zadać pytanie: przecież w weekend Ślęża zdobywana jest przez setki turystów: malutkie dzieci w wózkach, troszkę starsze idące z rodzicami za rękę, zakochane pary, starsze osoby z kijkami, tłumy emerytów i rencistów, więc po co o tym pisać na blogu podróżniczym? Przecież to nie Everest, to nie południowa ściana Lhotse czy ekstremalnie trudny szczyt Cerro Torre w Patagonii, zatem po co? Przecież każdy może to zrobić bez zbędnego ekshibicjonizmu na blogu i facebook’u.
No właśnie każdy może wejść na Ślężę, a jednak nie wszystkim chce się ruszyć w weekend z domu i zamiast wybrać się na spacer do lasu, na łąkę lub na Ślężę wybierają parking pod supermarketem i eksplorowanie ścieżek między półkami sklepów. Druga sprawa, że najtrudniej wyjechać w rejon tuż w pobliżu naszych domów – nigdy nie ma czasu, bo to takie zwyczajne i mało atrakcyjne i nie można pochwalić się znajomym.
W sobotę w luźnych rozmowach wyszło nam, że jak myślimy o weekendowym wyjeździe w góry to od dawna pojawiają nam się te same propozycje: Ślęża, Śnieżka, ewentualnie Tatry lub Pieniny. Trochę to nudne, więc wymyśliliśmy, że aby bardziej zmobilizować się i zacząć poznawać nowe pasma górskie to musimy coś zmienić. Padł pomysł – Korona Gór Polski (ach jakie to odkrywcze – już grubo ponad 1000 osób zdobyło Koronę Gór Polski) będzie naszym katalizatorem i motorem napędowym na weekendowe wyjazdy.
Jako, że jeździmy prawie wszędzie całą rodzinką, to Nadia będzie liderem naszych wyjazdów górskich. Ona jest tu najważniejsza i będzie pilnowała, aby kompletować kolejne pieczątki ze schronisk, bo bardzo jej się podobają. Każde dziecko, a nawet dorosły lubi coś zbierać, a zbieranie pieczątek i kolejnych szczytów z listy Korony Gór Polski będzie bardzo atrakcyjnym rodzinnym wydarzeniem.
Nie wiem czy Was skłoniłem choćby do refleksji czy nasze wpisy będą na Was działały motywująco, ale zamierzamy udokumentować i opisać zdobycie (ale to pięknie brzmi) każdego z listy 28 szczytów.