KGP #2 – na Wielką Sowę by się szło…
Wielka Sowa (1015 m.n.p.m.) to najwyższy szczyt w paśmie Gór Sowich położonych w województwie dolnośląskim. 30 metrowa wieża znajdująca się na szczycie stanowi ciekawą atrakcję i doskonały punkt widokowy nie tylko dla niedzielnych turystów z okolic. Niewielka odległość od stolicy Dolnego Śląska kusi mieszkańców Wrocławia, którzy wybierają Wielką Sowę za cel swoich weekendowych wycieczek.
– Mamo, tato czy na weekend pojedziemy w góry? – zapytała Nadia podczas jednej z kolacji.
– Oczywiście, że tak – jak tu odmówić dziecku przyjemności?
Postanowiliśmy, że kolejny weekend spędzimy w górach, aby kontynuować nasz pomysł zdobywania szczytów Korony Gór Polski. Tym razem naszym głównym celem jest zdobycie pieczątki z sową, która pięknie ozdobi książeczkę GOTu (Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK), gdzie Nadia zbiera punkty do odznaki.
Jak przystało przed każdym wyjazdem w góry, trzeba zapewnić sobie odpowiedni prowiant i symboliczną nagrodę za zdobycie szczytu. W czwartkowy wieczór Nadia z mamą zakasały rękawy, ubrały fartuszki i zaczęły piec ciasteczka, które będą nagrodą dla nas wszystkich za przebyte trudy podczas zdobywania Wielkiej Sowy.
Piękny sobotni poranek. Dojechaliśmy do parkingu pod przełęczą Sokola. Ubraliśmy górskie buty, zapakowaliśmy upieczone ciasteczka oraz wodę do plecaka i ruszyliśmy w górę. Wybraliśmy przyjemny czerwony szlak prowadzący przez schronisko Orzeł oraz Sowa, który po pewnym czasie łączy się z szlakiem zielonym i prowadzi na najwyższy szczyt Gór Sowich – Wielką Sowę.
Nieśpiesznie, powoli idziemy pod górę. Nadia pomimo swojego młodego wieku jest bardzo podekscytowana i z wielką ochotą pnie się pod górę. W całym tym naszym pomyśle najważniejsze są dwie sprawy:
- Zdobywanie Korony Gór Polski przez Nadię ma być dla niej przyjemnością. Nie chodzi o to, aby na siłę była wciągana przez rodziców i ciągnięta za rękę. Nie chodzi o to, aby ją wnosić na rękach lub w nosidełku. Powoli i w jej tempie będziemy zdobywali kolejne szczyty po to, aby zarazić dziecko od najmłodszych lat miłością do gór, do spędzania czasu na łonie natury, na obcowaniu z przyrodą, na odpowiedzialnej turystyce wskazując, jakie zachowania są dobre, a jakie złe.
- Spędzony wspólnie czas na łonie przyrody z dala od telefonów, wifi, komputera i telewizora to czas dla nas, który utrwala i umacnia więzy rodzinne, bo mamy siebie na wyłączność.
Nie liczy się czas przejścia. Jak mamy ochotę zatrzymać się i pozbierać szyszki to tak robimy, jak jest interesujący korzeń na szlaku to oglądamy go z każdej strony, jak chcemy odpocząć to siadamy i odpoczywamy. Wymyśliliśmy sobie prosty sposób na to, aby jednak czas przemieszczania się pod górę był większy niż odpoczynku w trasie. Na początku szlaku Nadia znajduje sobie kijek, który służy jej do stukania w każde oznakowanie szlaku, jakie znajdzie na drodze.
Szlak zawiera wiele kamieni, konarów i korzeni, więc jeżeli ktoś chciałby spróbować pokonać go wózkiem to uważam, że to nie jest najlepszy pomysł. Lepiej wybrać sobie szlak z przełęczy Tąpadła na Ślężę, który doskonale nadaje się do pokonania go z wózkiem.
Pogoda i humory nam dopisują, stukanie w oznaczenie szlaku kolejny raz świetnie się sprawdza i powoli docieramy na szczyt Wielkiej Sowy. Z oddali już widać wysoką, betonową 30 metrową wieżę widokową. Pniemy się po schodach na górę i w budce z biletami prosimy o przepiękną pieczątkę z sową, czyli jeden z głównych celów naszej sobotniej wędrówki. Widok z wieży jest naprawdę bardzo ciekawy. W oddali można podziwiać piękną panoramę okolicy.
Kolejny szczyt – Wielka Sowa – z listy Korony Gór Polski zdobyty. Możemy nanieść informację do książeczki GOT’u i powoli schodzić w stronę przełęczy Sokolej. Zasłużyliśmy na solidny obiad.
Wielka Sowa informacje praktyczne
Na Wielką Sowę prowadzi kilka szlaków. Najbardziej popularne to przebyty przez nas szlak czerwony: Przełęcz Sokola – Wielka Sowa – Przełęcz Sokola 1:55 godz. – 5.4 km. Na przełęczy znajdują się dwa płatne parkingi, gdzie bezpiecznie można zostawić samochód. Jeżeli chodzi o jedzenie to polecamy miejsce kilkaset metrów poniżej przełęczy – „Pod Przełęczą” – duże, pyszne porcje domowej roboty za rozsądne pieniądze. Koniecznie spróbujcie kotleta schabowego i pierogi ruskie a na deser szarlotkę z lodami – mniam – palce lizać.
UWAGA! Czytelnicy bloga piszą, że w polecanej przeze mnie knajpce „Pod Przełęczą” popsuło się jedzenie. Sam nie bardzo mam możliwość zweryfikowania, ale jak będziecie to dajcie proszę znać jak było. Może to były tylko (dwa przypadki) incydenty? Chciałbym w to wierzyć, bo było pysznie.