Marek Lenarcik. Tajski epizod z dreszczykiem recenzja książki
Z czym kojarzy nam się Tajlandia? Egzotyka, piękne plaże, trekkingi w dżungli, jazda na słoniach, nurkowanie w jednych z najlepszych rejonów na świecie, stare świątynie, mnisi na ulicach, buddyzm, jedzenie, pad tai (rodzaj dania z makaronem), backpakerzy (turyści podróżujący z plecakami) a także seks, prostytucja, transwestyci, agencje towarzyskie, Patpong (ulica z zagłębiem barów GO-GO i nie tylko), zachodni turyści przyjeżdżający tutaj, którzy szukają „egzotycznych, erotycznych” doznań. O tym wszystkim w książce Marka Lenarcika pt. „Tajski epizod z dreszczykiem”
Najczęściej turyści wpadają do „Krainy Uśmiechów”, jak często nazywana jest Tajlandia, na maksymalnie parę tygodni, aby zakosztować tego, co mieli w swoich planach i wracają do swoich wygodnych poukładanych zachodnich krajów ze wspaniałymi wspomnieniami.
Autor książki pt. „Tajski epizod z dreszczykiem” spędził w Bangkoku 18 miesięcy. Rezygnując z zachodnich standardów wybrał się do tej egzotycznej krainy. Znalazł sobie pracę, mieszkanie, dziewczyny. Rozpoczął normalne życie nie odmawiając sobie niczego.
Częste wizyty na tajskich portalach randkowych, jako farang (biały europejski turysta), nie musi długo czekać, aby znaleźć sobie towarzyszkę na kolację, która bardzo często kończy się łóżkowymi doświadczeniami. Autor opisuje wszystko z aptekarską dokładnością. Można precyzyjnie policzyć ilość jego kochanek i orgazmów. W trakcie lektury zastanawiałem się nad jedną rzeczą: po co opisuje i chwali się swoimi seksualnymi podbojami? Czy to specjalny zabieg, czy po prostu chęć pochwalenia się światu?
Tajlandia bardzo mocno jest związana z przygodnym seksem, z młodymi Tajkami, które są w stanie sprostać największym seksualnym oczekiwaniom swoich partnerów/klientów. Dużo ludzi o tym słyszało, czytało i oglądało, lecz pomimo XXI wieku to nadal dla większości element „tabu„. Autor książki „Tajski epizod z dreszczykiem” nie bał się i nie czuł skrępowania, aby o tym pisać z jego, bardzo subiektywnego punktu widzenia. Choć osobiście nie wiem, czy nie jest tego trochę za dużo w książce. Być może ograniczenie wszystkich łóżkowych opisów do tylko jednego rozdziału przyciągnęłoby jeszcze większą rzeszę czytelników.
Jednak wątek erotyczny to tylko tło do opowieści o tym jak tam się naprawdę żyje, o dziwnych, z punktu widzenia europejskich wartości, zasadach w szkolnictwie, wartościach rodzinnych i społecznych. O tym, że odwiedzając na bardzo krótko ten kraj, może się mieć inny obraz rzeczywistości. „This is Thailand” to najczęstsze wytłumaczenie na irracjonalne zachowanie lub dziwne wierzenia tajskiej kultury.
Jedno jest pewne, książka „Tajski epizod z dreszczykiem” intryguje, ciekawi, zaskakuje, denerwuje, onieśmiela, zawstydza, szokuje, zniesmacza, obrzydza (każdy, wedle uznania, może sobie wybrać jakiś epitet). Nie ma koloryzowania lub naginania rzeczywistości. Jest to pozycja jakże odmienna od innych na rynku, dlatego chyba warto po nią sięgnąć i móc sobie wyrobić własne zdanie.
A co Wy drodzy czytelnicy o niej sądzicie? Chętnie poznam wasze zdania.
Koniecznie przeczytaj pozostałe recenzje książek podróżniczych.