South Kaibab Trail, czyli jak zejść w dół Grand Canyon

W nocy zaczęło padać i nie przestało aż do rana. Była także burza, która skasowała nasz budzik, więc musiałem znaleźć mój aparat (jedyne źródło czasu), aby sprawdzić która godzina, odjąć 3 godziny, bo mam nastawiony czas na wschodnioamerykański, a jesteśmy w Arizonie, czyli to inna strefa czasowa. Niby nic takiego trudnego, przedszkolak potrafi, ale wyrwany ze słodkiego snu, nie tak od razu mogłem skojarzyć co się dzieje i poodejmować. Tak, to czas pobudki, aby wyruszyć na South Kaibab Trail, czyli szlak, który sprowadzi nas wielkimi schodami, z których składa się Grand Canyon do rzeki Colorado.

Grand Canyon. South Kaibab Trail.
Grand Canyon. South Kaibab Trail. Widoki z dołu kanionu.

Szybkie śniadanie i dopakowanie kilku rzeczy. Wziąłem około 4 litrów wody. Niestety deszcz nie przestał padać, a właściwie przeobraził się w ulewę. Wsiedliśmy do busa o 7:00. Kierowca, bardzo miła pani, zaczęła nam współczuć i poinformowała nas, że będziemy dzisiaj jedynymi osobami na tej trasie schodzącymi w dół. Udzieliła nam kilku wskazówek oraz informacji o stanie szlaku.

Grand Canyon. South Kaibab Trail.
Grand Canyon. South Kaibab Trail. Widoki na rzekę Colorado.

Człowiek to ma jednak czasami pecha. Jedzie przez całe stany, aby zobaczyć ten cud natury w pełnej krasie, a tu ulewa jakiej te tereny nie pamiętają od kilkudziesięciu lat. To fakt, zobaczymy Grand Canyon (Wielki Kanion Colorado) w całkowicie innej odsłonie.
Przed startem musieliśmy poczekać na parkowego strażnika (rangersa), aby potwierdził, że szlak jest otwarty, bo inaczej to nie można by było zejść na dół.

Grand Canyon. South Kaibab Trail.
Grand Canyon. South Kaibab Trail. Mostek, którym przechodzi się na drugą stronę rzeki Colorado.

Zimno, ulewa, wieje, mokro, chłodno, a my kroczymy w strugach deszczu przeskakując z kamienia na kamień, aby nie wpaść w rzekę, która płynie w miejscu szlaku. Po godzinie byliśmy cali mokrzy i w sumie rozważaliśmy możliwości: idziemy dalej czy wracamy. Przypomniałem sobie wtedy sytuację z Grecji, w której prawie to zawróciłem ze szlaku na Mittikasa, ale poszedłem, zdobyłem szczyt i byłem bardzo zadowolony z siebie. Teraz znowu dobra połowa mnie wygrała i poszliśmy dalej. Po jakiś 2 godzinach ulewa przekształciła się w deszcz, a później deszcz ustąpił i padał tzw. kapuśniaczek – przyjemna odmiana w porównaniu z wcześniejszym stanem pogodowym i tak było już do końca. Cały czas właściwie towarzyszyły nam chmury lub mgła, tak, że niewiele było widać, lecz i to wkrótce przeszło. Trzeba bardzo uważać, zwłaszcza jak jest mokro i ślisko. Szlak South Kaibab Trail jest jednak nieźle przygotowany przez „parkowców” i widać, że bardzo często sprawdzają kondycję ścieżki. Pod sam koniec szlaku spotkaliśmy kilka osób idących do góry, oraz jedną grupę ludzi, którzy przy użyciu mułów jechali na górę.

Grand Canyon. South Kaibab Trail.
Grand Canyon. South Kaibab Trail. Widoki z dołu kanionu.

Rzeczywiście szlak jest trochę stromy, tzn. cały czas jest zejście w dół. Nie ma prawie w ogóle płaskiego, lecz każdy, kto chociaż raz był w górach i wszedł chociaż na Kasprowy Wierch poradzi sobie spokojnie. My niestety nie mieliśmy nawet porządnych butów trekkingowych, ja szedłem w niskich Sketchersach, a Bartek w starych z dziurami niskich Campusach i nie było żadnego problemu. Cała trasa zajęła nam od 7.30 do 11.30 – około 4 godzin z krótkimi ( bo padało ) przystankami. Tempo nie było szybkie, lecz jeżeli idzie się w ładny przejrzysty dzień, to czas pewnie się wydłuży z powodu robienia zdjęć i widoków.

Grand Canyon. South Kaibab Trail.
Grand Canyon. South Kaibab Trail. Dojście do Phantom Ranch.

Przy odbieraniu permitu trzeba się zdecydować na miejsce, w którym się będzie nocowało. My wybraliśmy Bright Angel Campground ( 730 m. n.p.m.), ponieważ jest tam najwięcej miejsca na rozbicie namiotu i jest po drodze. W pobliżu jest także Phantom Ranch, w którym są domki, nie wiem ile kosztują oraz ile wcześniej trzeba robić rezerwację.
Wybraliśmy sobie miejsce, gdzie chcieliśmy rozbić namiot. Wypakowaliśmy wszystkie rzeczy z mokrego plecaka i nastąpiło wielkie suszenie. Całe szczęście deszcz sobie gdzieś poszedł a na jego miejsce pojawiło się super słoneczko.

Grand Canyon Phantom Ranch
Grand Canyon. Camping Phantom Ranch.

Oba campground’y są położone za rzeką Colorado i turysta ma do wyboru dwa mosty. Pierwszy, który biegnie wzdłuż South Kaibab Trail, przeznaczony jest także dla mułów, a drugi, tylko dla trekkerów znajduje się na trasie Bright Angel Trail. Pomiędzy nimi odnajdziemy króciutki szlak, wzdłuż rzeki, na który chcieliśmy się udać, aby odpocząć.

bright angel campground
Grand Canyon. Bright Angel Campground na dole kanionu.

Wzięliśmy aparaty i uderzyliśmy na pierwsze kilka metrów Bright Angel Trail – trasy, którą jutro będziemy wracać do cywilizacji. Teraz kilka dobrych godzin WLB (czyli Wielkie Leżenie Bykiem). Ojj! Jak dobrze położyć się w końcu, aby ulżyć nogom. Super, jeszcze słoneczko ładnie przygrzewa. Wracając do rzeki, jeżeli w ogóle można ją tak nazwać (no tak woda jest brązowa, mulista, brzydka- fuj! Do tego jest strasznie niebezpieczna, nurt jest bardzo wartki i nie warto wpaść do niej), można sobie zaserwować rafting po rzece Colorado, lecz po pierwsze jest strasznie droga taka przyjemność, do tego rezerwacje trzeba robić na rok wcześniej. No tak! Biznesmeni znowu górą.

Grand Canyon Phantom Ranch
Grand Canyon. Camping Phantom Ranch.

Całe jedzenie musieliśmy schować w specjalnych pojemnikach, bo podobno żarłoczne wiewiórki dobierają się do wszystkiego, co jest poza nimi. Nawet potrafią wejść do zamkniętego namiotu i otworzyć sobie plecak. No tak, ucywilizowały się. Z zachodu słońca nici, gdyż wszystko gdzieś się schowało. Do tego jeszcze dochodzi, że na dnie jesteśmy ograniczeni przez ściany kanionu, więc całego nie widać. Wielki Kanion Colorado (Grand Canyon) to tak jakby wielkie, kolorowe, pięknie uformowane schody, po których schodzi się na dno.

skrzynka na jedzenie
Grand Canyon. Bright Angel Campground – skrzyneczka na jedzenie i kosmetyki – zabezpieczenie przed wiewiórkami.

SOUTH KAIBAB TRAIL informacje praktyczne

  • 10,3 kilometra, przewyższenie 1,433 metry,
  • szlak zaczyna się w Yaki Point, gdzie można dojechać specjalnym busem dla piechurów (odjeżdżają z Bright Angel Lodge i Maswik Lodge),
  • trasa dosyć stroma,
  • brak wody oraz znikoma ilość cienia,
  • czas przejścia: zajmuje około 4-6 godzin.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u